Un prophète (2009)
Malik trafia do więzienia. To jego pierwsza wizyta w tej instytucji i od razu na sześć lat. Jednak świat systemu penitencjarnego nie jest mu oby. Wcześniej przebywał w ośrodkach dla młodocianych. Mimo to nie jest mu łatwo. Nie ma rodziny, która mogłaby zadbać o niego. Nie ma kumpli, którzy mogliby go chronić wewnątrz. Nie jest nawet taki silny czy sprytny – łatwo daje się zgnoić i to nie raz. Jest za to Arabem, a to we francuskim więzieniu kierowanym przez korsykańską mafię nie wróży najlepiej. I rzeczywiście Malik szybko otrzymuje od korsykańskich zbirów propozycję nie do odrzucenia: ma zabić niewygodnego więźnia, jeśli tego nie zrobi, zginie. Chłopak próbuje się wywinąć, niemrawo buntować, ale szybko głupie pomysły zostają wybite mu z głowy. Nie mając wyboru dokonuje pierwszego w swym życiu mordu. To zdarzenie stanie się przełomowe w życiu Malika, to ono stanie się fundamentem, na którym zbuduje całe swoje życie, a jego ofiara na zawsze z nim pozostanie (no może nie na zawsze, ale w każdym razie na długo).
Malik rozpocznie naukę czytania i pisania, stanie się sługusem korsykańskiego przywódcy w więzieniu zdobywając w końcu jego zaufanie. Jego pozycja pod skrzydłami ochronnymi mafii rośnie, aż w końcu zacznie rozkręcać własne interesy, wykorzystując zmieniające się środowisko. Dobrze zapamiętawszy lekcję pierwszych tygodni, z czasem dorośnie do swego imienia – "Malik" znaczy król.
"Prorok" absolutnie zasługuje na wszystkie nagrody, jakimi został obsypany. To znakomita wielowarstwowa przypowieść, która na każdym poziomie jest równie udana.
Na najbardziej podstawowym poziomie jest to historia więzienna. Można byłoby powiedzieć, że jest to standardowa historyjka o świecie za kratami: pełna przekupnych strażników, mafijnych podziałów wpływów i brutalności. Jednak Audiarda inna jest wymowa tej historii. Zamiast pokazywać więzienie jako miejsce, które niszczy człowieka, w którym nie ma nadziei, pokazuje je jako miejsce, dzięki któremu można wiele osiągnąć. I nie trzeba być największym zabijaką, przeciwnie lepiej być nieco niżej, mieć głowę na karku, być bezwzględnym, ale nie wychylać się, umieć zwietrzyć okazję i ją wykorzystać. Więzienie jest niczym hutniczy piec, w którym przetapia się rudę. Jeśliś wystarczająco silny, zostaniesz przekuty w stal: tworzywo w miarę elastyczne, a jednocześnie niezwykle wytrzymałe.
Na nieco wyższym poziomie "Prorok" to przypowieść o odkrywaniu własnej tożsamości. Kiedy Malik trafia do więzienia jest nikim. Niby ma arabskie korzenie, ale kultura muzułmańska, zasady zachowania są mu kompletnie obce, nawet je wieprzowinę. Znalazłszy się pod opieką Korsykańczyków, spróbuje być jak oni, nawet języka się nauczy. Jednak cały czas towarzyszy mu też duch zabitego Araba przypominając o tym, kim jest. Z czasem Malik zrozumie, kim jest, a akceptacja własnej tożsamości i korzeni okaże się mieć kluczowe znaczenie dla jego dalszego życia.
"Prorok" to również przypowieść o tym, co obecnie dzieje się we Francji, Niemczech czy Hiszpanii. O stopniowej islamskiej rekonkwiście. Kiedy rozpoczyna się film arabscy więźniowie są nic nieznaczącą mniejszością. Z każdym rokiem jest ich coraz więcej, a dotychczasowi władcy krok po kroku tracą władzę. Jedna Audiard mówi wprost, że muzułmanie mogą przejąć władzę tylko w jeden sposób, jeśli "biali" im na to pozwolą. César toleruje Malika, uczy go mechanizmów sprawowania władzy, daje czas, by pod jego skrzydłami okrzepł i nabrał ogłady, a kiedy już nie ma go czego nauczyć, wtedy Malik przejmuje pałeczkę i César dopiero po wszystkim boleśnie przekonuje się o utracie wpływów. Tak patrząc "Prorok" jest zarazem proarabskim filmem pokazując, jak spore szanse mają muzułmanie w krajach Europy Zachodnie, jak i filmem antyarabskim, wyraźnie podkreślającym lęki Europejczyków, którzy mogą się stać obcymi we własnym domu.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz