Persécution (2009)
Nie sposób nie kochać Daniela. To osoba tak głęboko zraniona, że jego ból, samotność emanują na zewnątrz. Są jak pole siłowe, co w nie wpadnie, to zostaje przyciągnięte. Jednak kochać Daniela nie jest łatwo. To ciężka harówka, z którą mało kto może sobie poradzić, a już z całą pewnością nie jego "dziewczyna". Daniel tak bardzo pragnie uczucia, że jest jak pasożyt. Przyczepia się do cudzego życia i żywi ich tragediami. Jednak pokarm ten nie daje mu nasycenia. Budowane przez niego relacje nie są bowiem komplementarne, zawsze są niekompletne, nierówne. Wynika to z przemożnego lęku Daniela przed byciem porzuconym, zranionym. W ten sposób zamyka się w paradoksie: pragnąć uczuć, które może dać bliskość, odmawia ich sobie, zamiast tego stając się wampirem i podglądaczem, a kiedy to nie wystarcza, rodzi się obsesja. To właśnie najbardziej przeraża Daniela w tajemniczym mężczyźnie, która dostał na jego punkcie fioła. Daniel widzi w nim samego siebie i budzi to jego agresję. Chéreau zostawia na tyle niedopowiedzenia, że nie jest wykluczone, że ów "wariat" w ogóle nie istniej, że być może to aspekt osobowości samego Daniela.
Muszę powiedzieć, że mam bardzo mieszane uczucia co do nowego filmu Chéreau. Nie mogę przekonać się, czy aby na pewno jest to niebanalne studium pewnej bardzo nieszczęśliwej duszy. Wiele scen sugeruje bowiem, że mamy tu do czynienia z banałem przyobleczonym i egzaltacją grafomana. Romain Duris stworzył niezwykle intensywną kreację, ale miejscami mam wrażenie, że przeszarżował. Może winny jest brak "chemii" w scenach Charlotte Gainsbourg. Duris jest o wiele bardziej interesujący w scenach w domu starców niż w scenach z Gainsbourg. Ta z kolei zdaje się o wiele lepiej dogadywać z Alexem Descasem. Coś mi w tym wszystkim nie gra, ale z drugiej strony całość zaintrygowała mnie, a główny bohater jest z całą pewnością postacią niebanalną.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz