Splice (2009)
Imponujący film. "Splice" to rzecz na wskroś gotycka. Taki film powstałby na przełomie XIX i XX wieku, gdyby wtedy kino prezentowało obecny stan rozwoju. Dziś, w dobie szybkiego montażu i pseudofabuł taki sposób opowiadania historii, czerpania inspiracji z wielu źródeł w kinie rozrywkowym się po prostu nie zdarza. Może właśnie dlatego błędem było traktowanie tego filmu w Stanach jako kina masowego i może właśnie dlatego jego wyniki nie imponowały.
Tak jak bohaterowie filmu bawią się kodami DNA różnych gatunków, dzieląc je i łącząc w nowe układy, tak twórcy czerpią garściami ze zbiorowej świadomości i kompilują własną nić narracyjną.
Mamy więc "Frankensteina" Mary Shelley. Opowieść o naukowcach i ludzkim dążeniu ku imitacji Boga. Ich cudowne dzieło okazuje się potworem, ale jego (a raczej jej) tragiczny los nie wynika li tylko z samego faktu złamania praw ile z późniejszego zachowania wobec stworzonej istoty. Jest niemal na 100% pewne, że gdyby tak traktowali zwyczajne dziecko, końcowy rezultat byłby prawie ten sam.
Mamy więc Freuda. Twórcy wykorzystali większość z co bardziej smakowitych przypadków opisanych przez twórcę psychoanalizy i jego następców. Powstał w ten sposób filmowy podręcznik psychopatologii, a do wyliczenia wszystkich zaburzeń i problemów psychicznych potrzeba co najmniej połowy DSM-IV. Mamy zatem rozszczepienie na dobrych i złych rodziców, mordercze skłonności rodzicielskie, nieobecny ojciec, nadmiernie kontrolująca matka, kompleks Elektry i Edypa, narcyzm, skłonności kazirodcze, przemoc we wszystkich odmianach, lęki, depresje, itp. itd. Twórcom udało się coś niezmiernie rzadkiego, pokazali transformacje zachowań rodziców na różnych etapach rozwoju dziecka. Kochająca całkowicie zależne od siebie dziecko matka nie potrafi poradzić sobie z dorastającą osobą, szukającej własnej niezależności. Zazdrosny i odrzucający zmianę ojciec z kolei z czasem zaczyna nawiązywać coraz bliższe relacje.
Mamy też w "Splice" odniesienia do Biblii, w szczególności do Księgi Rodzaju i przypowieści o Adamie i Ewie i drzewie poznania dobra i zła. Ewa znów kusi Adama i co ciekawe to ona zdaje się być osobą odważną, otwartą, ekspansywną. Mężczyzna jest asekurantem, słabeuszem i tchórzem. Ewie bliżej tu do Lilith.
W "Splice" odnajdziemy też echo tragicznego mitu Gai, matki, którą rozczarowują jej dzieci, ale która mimo wszystko nie poddaje się, choć straciła złudzenia i swe potomstwo, czy tego chce czy nie karmi gorzkim mlekiem.
"Splice" nie jest kinem tej samej klasy co "Cube". Tamta rzecz to prawdziwy ewenement. Jednak nowe dzieło Nataliego to kapsuła czasu. Dzięki niej widz może poczuć się tak jak wiek temu czuć musiał się czytelnik "Frankensteina" czy "Jekylla i Hyde'a". I za to ma ode mnie brawa.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz