The Day the Earth Stood Still (2008)

Ok, sam pomysł na film nie był zły (no ale skoro po 50 latach ktoś chciał go raz jeszcze wykorzystać, to musiał być dobry). Niestety wykonanie razi naiwnością.


To, że kosmici przybywają na Ziemię, by zniszczyć ludzkość i w ten sposób uratować planetę rozumiem i przyjmuję. To, że kosmita zmienia zdanie postępując zgodnie z zasadą, że kiedy cywilizacja stanie na skraju katastrofy, wtedy jest okazja do realnej zmiany też przyjmuję. Ale pytam się: gdzie jest ten skraj katastrofy? W filmie go nie widać. Do krawędzi zaczęli byśmy się zbliżać, gdyby zginęło z 90% ludzkości, przy 95% wszyscy patrzyliby przerażeni w otchłań katastrofy. Wtedy zatrzymanie apokalipsy naprawdę by wstrząsnęło. A tak, jeden zabity kierowca ciężarówki i paru żołnierzy na krzyż? To w żadnych warunkach nie jest skrajem zagłady. Jak na film z robiony z rozmachem, rozmachu tego prawie w ogóle nie czuć i nie widać. To nie jest globalna historia. To nie jest rzecz o cywilizacyjnej zmianie.

Nie przemawia do mnie też to, w jaki sposób kosmita przekonuje się, by dać szansę ludzkości. Przemiana samobójczego gnojka w miłego chłopaczka jest równie przekonująca co przemiana Kaczyńskiego w czasie kampanii prezydenckiej. Jedynym prawdziwym świadkiem na rzecz zmiany (i jedyna fajna scena w całym filmie) jest Chińczyk-kosmita. Ale on bohatera nie był w stanie przekonać.

Słaba rzecz. W sumie nie żałuję, że nie widziałem wcześniej.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)