Michael (1924)
Smutny i przygnębiający to film. Już sam tytuł, kiedy odniesie się go do fabuły, może dołować. Michael nie jest bowiem głównym bohaterem, lecz powodem, dla którego główny bohater cierpi. W ten sposób nawet w tytule Claude Zoret zostaje pozbawiony choćby odrobiny uwagi.
Zoret to malarz. Jego obrazy odnoszą sukces, jednak jego życie jest puste. Ma je zapewnić młody, niespełniony artysta, tytułowy Michael. Parę lat wcześniej przyszedł do Mistrza, by pokazać mu swoje szkice. Zoret nie miał o nich dobrego zdania, ale nie potrafił się oprzeć urokowi młodego chłopaka. Tak Michael został jego modelem, muzą, utrzymankiem. Młody mężczyzna sprawia, że Zoret nie czuje się samotny, myśli o miłości, chce nawet Michaela uczynić swoim spadkobiercą. Problem w tym, że Zoret tworzy iluzję. Michael jest jego największym osiągnięciem, chodzącym dziełem sztuki, snem na jawie.
Iluzja trwa niezmącona aż do chwili, gdy w życie Zoreta i Michaela wkracza zubożała księżniczka. Michael traci dla niej głowę, a wkrótce i pieniądze. Od tego momentu zaś życie Zoreta toczy się już tylko w jednym kierunku. Artysta nie potrafi porzucić Michaela. Godzi się więc na poniżenie i opłacanie długów kochanicy Michaela. Ten zaś nie zdaje sobie chyba sprawy z tego, że owa miłość, która wydaje mu się, że istnienie pomiędzy nim a księżniczką, ma bardzo materialne podstawy.
Nie jest to może najlepszy film Carla Theodora Dreyera, ale nawet tyle lat po premierze robi wrażenie dojrzałość w potraktowaniu tematu.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz