Predators (2010)
I drugi w dniu dzisiejszym film, który czuć retro na kilometr. "Predators" sprawia wrażenie, jakby go nakręcono nie później jak trzy lata po oryginalnym "Predatorze". Twórcom udało się perfekcyjnie oddać klimat tamtych filmów, łącznie ze stylistyką, kreacją bohaterów, sekwencjami walk i odzywkami. W ten sposób jest to idealny tester tego, na ile ktoś naprawdę lubi kino akcji lat 80., a na ile ocena tamtych filmów została zafałszowana przez nostalgiczne myślenie o nich jako o "filmach swojej młodości/dzieciństwa".
Po obejrzeniu "Predators" dochodzę jednak do wniosku, że Nimród Antal musiał przyjść na świat w bardzo traumatycznych okolicznościach i tamte przeżycia w znacznym stopniu determinują kształt jego filmów. W każdym z nich mamy bowiem do czynienia z zamkniętą przestrzenią, która najpierw jest schronieniem, a później staje się pułapką, z której trzeba uciekać. Pełno jest też klaustrofobicznych tuneli, które są równie niebezpieczne. Nie inaczej jest i w "Predators". Mimo że miał całą planetę do dyspozycji, on i tak znalazł sobie macicę, w której schronili się bohaterowie, by potem przejść bolesny i niebezpieczny poród uciekając z żelaznej macicy ciasnym labiryntem tuneli.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz