Due vite per caso (2010)
Na miejscu reżysera zmieniłbym tytuł. Ten, który nadał, jest zbyt dosłowny. Według mnie o wiele lepiej pasuje tu tytuł "Violenza", który jest znacznie mniej jednoznaczny i lepiej pasuje do głównego bohatera.
Film rzeczywiście opowiada o jednym życiu w dwóch odsłonach. Matteo jedzie do szpitala. Jego kumpel zranił się w palec i dość mocno krwawi. Na śliskiej drodze hamulce mogą zawieść. Samochód może stuknąć w wóz z policjantami w środku albo nie. W zależności od tego, który z tych zdarzeń będzie miało miejsce, inaczej potoczą się losy chłopaka. Jednak on sam pozostanie bez zmian.
Matteo z pozoru wydaje się sympatycznym, spokojnym człowiekiem. Jednak w jego wnętrzu tli się zarzewie przemocy i agresji. Choć są to uczucia tłumione, to będą o sobie dawać znać w różnych momentach. Raz walnie policjanta, innym razem wda się bójkę z kolegą z garnizonu. Czy do wypadku dotrze czy też nie, przemoc zawsze będzie w nim obecna, aż do finałowej konfrontacji, kiedy to eksploduje, a Matteo starci nad nią kontrolę.
Oglądając "Życie albo dwa" mocno czuje się, że jest to debiut fabularny. W zasadzie nie bardzo wiadomo po co film w ogóle powstał, poza zabawą w gdybanie. Przez to obraz uznaję jedynie za przeciętny.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz