Illégal (2010)
Witamy w Europie. To świat, gdzie wartością nadrzędną jest wolność jednostki, jej prawo do samostanowienia. Tu nie karze się śmiercią, nie dyskryminuje ze względu na orientację, płeć, rasę czy religię. Tu twoje marzenia mogą się spełnić. Jest tylko jeden haczyk: musisz być obywatelem tej Europy. Jeśli tak nie jest, to przygotuj się na poniżenie, ból i odrzucenie. Dostać się do świata uprzywilejowanych nie jest łatwo. Procedury eliminacji emigrantów, zarówno te oficjalne jak i mniej oficjalne, są bezwzględne – Europa zrobi wszystko, by pozbyć się "nielegalnych".
Co to w praktyce oznacza, możemy zobaczyć w filmie zatytułowanym "Nielegalni". Olivier Masset-Depasse przyjął perspektywę Rosjanki, która w Belgii przebywa nielegalnie po tym, jak władze tego kraju odmówiły jej azylu. Widzimy, jak w dniu urodzin jej syna zostaje zatrzymana, jak zostaje zamknięta w ośrodku dla nielegalnych emigrantów, jak z uporem walczy o swoje prawo do pobytu w Belgii będąc świadkiem, i samej doświadczając, pobić, znęcania się i wszelkich możliwych wykrętów.
Jednak tak, jak rząd belgijski zastawia pułapkę na emigrantów, tak reżyser zastawia pułapkę na widzów. Wszystkie sceny są tak pokazane, by widz jak najszybciej doszedł do wniosku, że walka do upadłego z nielegalnymi emigrantami, z użyciem wszystkich dostępnych środków jest nie do przyjęcia. Tyle tylko, że druga strona robi to samo: bohaterka przypala sobie palce, by zatrzeć linie papilarne, daje się pobić, jeśli tylko celem tego będzie kolejny dzień na belgijskiej ziemi. To jeszcze można byłoby usprawiedliwić twierdząc, że państwo krzywdzi innych, bohaterka krzywdzi tylko siebie. Ale tak nie jest. W pewnym momencie kobieta zidentyfikuje siebie nazwiskiem swojej przyjaciółki. Zrobiła tak, by ochronić się przed procesem sądowym. Jednak czyniąc to, wystawiła na niebezpieczeństwo swoją przyjaciółkę, która też jest nielegalną emigrantką. Na pytanie gdzie przebiega granica środków, jakie można zastosować, reżyser nie daje już odpowiedzi.
Ocena: 7
Co to w praktyce oznacza, możemy zobaczyć w filmie zatytułowanym "Nielegalni". Olivier Masset-Depasse przyjął perspektywę Rosjanki, która w Belgii przebywa nielegalnie po tym, jak władze tego kraju odmówiły jej azylu. Widzimy, jak w dniu urodzin jej syna zostaje zatrzymana, jak zostaje zamknięta w ośrodku dla nielegalnych emigrantów, jak z uporem walczy o swoje prawo do pobytu w Belgii będąc świadkiem, i samej doświadczając, pobić, znęcania się i wszelkich możliwych wykrętów.
Jednak tak, jak rząd belgijski zastawia pułapkę na emigrantów, tak reżyser zastawia pułapkę na widzów. Wszystkie sceny są tak pokazane, by widz jak najszybciej doszedł do wniosku, że walka do upadłego z nielegalnymi emigrantami, z użyciem wszystkich dostępnych środków jest nie do przyjęcia. Tyle tylko, że druga strona robi to samo: bohaterka przypala sobie palce, by zatrzeć linie papilarne, daje się pobić, jeśli tylko celem tego będzie kolejny dzień na belgijskiej ziemi. To jeszcze można byłoby usprawiedliwić twierdząc, że państwo krzywdzi innych, bohaterka krzywdzi tylko siebie. Ale tak nie jest. W pewnym momencie kobieta zidentyfikuje siebie nazwiskiem swojej przyjaciółki. Zrobiła tak, by ochronić się przed procesem sądowym. Jednak czyniąc to, wystawiła na niebezpieczeństwo swoją przyjaciółkę, która też jest nielegalną emigrantką. Na pytanie gdzie przebiega granica środków, jakie można zastosować, reżyser nie daje już odpowiedzi.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz