Snap (2010)
Choć jest to debiut kinowy Carmel Winters, reżyserka jest wykładowczynią na wydziale teatru jednej z uczelni. Powinna zatem wiedzieć lepiej, jak opowiedzieć historię i co dokładnie chce powiedzieć. Niestety z "Martwego punktu" wyziera chaos, który chyba wcale nie był zamierzony.
W tym filmie po prostu jest zbyt wiele różnych elementów, które mieszają się ze sobą w sposób daleki od jakiekolwiek porządku czy wzorca. Pomysł ze zwierzeniami do kamery jest fajny, tyle tylko, że zostaje porzucony po 20 minutach. Narracja prowadzona jest na kilku płaszczyznach czasowych i poprzez różne media. Nie jest do końca jasne, czy jest to film o matce, która musi stawić czoła strasznym faktom z życia swego syna, czy może właśnie o synu. Koniec sugeruje, że jest to opowieść o relacji matka-syn, lecz nic wcześniej tego nawet nie sugeruje. Sama historia ma w sobie potencjał, a niektóre sceny są naprawdę dobre (sformułowanie "chińczyk na wynos" nabrało dla mnie nowego znaczenia). Ale ginie to wszystko w bałaganie spowodowanym brakiem zdecydowania reżyserki.
Ocena: 5
W tym filmie po prostu jest zbyt wiele różnych elementów, które mieszają się ze sobą w sposób daleki od jakiekolwiek porządku czy wzorca. Pomysł ze zwierzeniami do kamery jest fajny, tyle tylko, że zostaje porzucony po 20 minutach. Narracja prowadzona jest na kilku płaszczyznach czasowych i poprzez różne media. Nie jest do końca jasne, czy jest to film o matce, która musi stawić czoła strasznym faktom z życia swego syna, czy może właśnie o synu. Koniec sugeruje, że jest to opowieść o relacji matka-syn, lecz nic wcześniej tego nawet nie sugeruje. Sama historia ma w sobie potencjał, a niektóre sceny są naprawdę dobre (sformułowanie "chińczyk na wynos" nabrało dla mnie nowego znaczenia). Ale ginie to wszystko w bałaganie spowodowanym brakiem zdecydowania reżyserki.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz