Black Death (2010)

Wiara. Straszna to rzecz. To siła potężna, która potrafi zakrzywić postrzeganie rzeczywistości. Sprawić, że racjonalne wytłumaczenia zastępowane są irracjonalnymi. Jednak najstraszliwsze w wierze jest to, że może zostać wystawiona na próbę, że może zostać podważona. A ze świadomością tego trudno jest żyć. To furia, czarna dziura, która miłość przekształca w desperację i poczucie winy. Nie ma nic bardziej smutnego, przygnębiającego i przerażającego, jak człowiek, który traci swą naiwność.


Przekonał się o tym młody brat Osmund. Żarliwy mnich, który mimo wszystko "zdradził" Boga dla kobiety. Ta pierwsza rysa stanie się powodem jego upadku, kiedy dołączy do wyprawy do wioski, która dziwnym trafem uniknęła dżumy. W fakt, że leży na uboczu i nie bardzo mieli jak się zarazić nikt nie wierzy, nawet sami mieszkańcy wioski. Wolą widzieć w tym działanie sił (nie)czystych. W wiosce tej Osmund przejdzie chrzest ognia i krwi. I niestety rysa zamieni się w otchłań bez dna, w której ginąć będą niewinne osoby.

(Carice van Houten)
"Black Death" przez większość czasu jest typowym filmem przygodowym doprawioną atmosferą rodem z horroru (choć de facto nie ma w tym filmie nic z horroru). Pod koniec jednak staje się filmem mocno cynicznym, przepełnionym goryczą i smutkiem. To właśnie dzięki temu zwrotowi w tonacji narracji film otrzymał ode mnie tak wysoką ocenę. To już czwarty film Christophera Smitha, jaki oglądam i muszę powiedzieć, że nie jest to zły reżyser. OK, "Triangle" był może średni, ale mimo wszystko widać, że chłop ma fajne pomysły i nawet w przeciętnej historii lubi zbaczać z najbardziej wydeptanych ścieżek. To mu się chwali.

(Emun Elliott)
Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)