Asphalte (2015)
Dzieli ich wszystko. W dzisiejszych czasach, gdzie podziały na "my" i "oni" są ostro zarysowane, powinni być swoimi naturalnymi wrogami. Samuel Benchetrit pokazuje jednak, że odmienność jest pozorna. Wszyscy jesteśmy ludźmi spragnionymi kontaktu i zrozumienia ze strony innych. Często, to właśnie ci, z którymi pozornie nie mamy nic wspólnego, są tymi, którzy mogą nam to dać. Ale największym skarbem jest to, co wynika z tych kontaktów. Im bardziej ktoś się od nas różni, tym więcej ze spotkania z tą osobą wyniesiemy. Pod warunkiem wszakże, że pozwolimy, aby nić porozumienia się nawiązała.
Tę pełną nadziei myśl reżyser prezentuje na przykładzie trzech historii. Pierwszą jest spotkanie nastolatka i starzejącej się gwiazdy kina. Drugą jest aspołeczny gbur i pielęgniarka "pomagająca ludziom spać w szpitalu" (bo pracuje na nocną zmianę). Trzecią jest amerykańskich astronauta, który nie mówi po francusku i algierska emigrantka, której syn przebywa w więzieniu, a ona sama nie mówi po angielsku.
"Asfalt" to kino proste, ale niepozbawione drobnych dziwactw. Benchetrit opowiada o paradoksach życia, więc od czasu do czasu sięga po absurd, który nadaje całości lekkości i niebanalności. Jak na mój gust reżyser mógł pozwolić sobie na więcej. Ekscentryczność narracji to było właśnie to, co przykuło moją uwagę. Reszta jest bowiem dość typowym kinem spotkania obcych sobie ludzi, którzy odkrywają, że sporo ich ze sobą łączy.
Ocena:6
Tę pełną nadziei myśl reżyser prezentuje na przykładzie trzech historii. Pierwszą jest spotkanie nastolatka i starzejącej się gwiazdy kina. Drugą jest aspołeczny gbur i pielęgniarka "pomagająca ludziom spać w szpitalu" (bo pracuje na nocną zmianę). Trzecią jest amerykańskich astronauta, który nie mówi po francusku i algierska emigrantka, której syn przebywa w więzieniu, a ona sama nie mówi po angielsku.
"Asfalt" to kino proste, ale niepozbawione drobnych dziwactw. Benchetrit opowiada o paradoksach życia, więc od czasu do czasu sięga po absurd, który nadaje całości lekkości i niebanalności. Jak na mój gust reżyser mógł pozwolić sobie na więcej. Ekscentryczność narracji to było właśnie to, co przykuło moją uwagę. Reszta jest bowiem dość typowym kinem spotkania obcych sobie ludzi, którzy odkrywają, że sporo ich ze sobą łączy.
Ocena:6
Komentarze
Prześlij komentarz