No mires para abajo (2008)

Śmieszą mnie filmy takie jak "No mires para abajo". W wywiadzie dołączonym do płyty reżyser mówi, że chciał nim przywrócić seks młodym ludziom, bo w dzisiejszych czasach seks straszliwie się zdewaluował. Może chęci miał i dobre (choć jakoś nie przekonuje mnie to, co mówił), rezultat jest jednak opłakany. "No mires para abajo" sprawia wrażenie wideo-przewodnika po seksualnych pozycjach dla egzaltowanych chłopców. Pełno w nim naiwnych dialogów wypowiadanych całkiem na serio, a których nie można brać poważnie.


Historia o młodym, wrażliwym chłopaku Eloyu ma konstrukcję przypowieści o świecie znajdującym się na granicy domen Tanatosa, Hypnosa i Erosa. Śmierć ojca (Tanatos) wywołuje u Eloya lunatykowanie (Hypnos), przez co wpada – dosłownie – do łóżka młodej dziewczyny, która odkryje przed nim tajniki seksu (Eros). Niestety całość jest bardzo grubymi nićmi szyta. Lepiej patrzeć na ten film jako na pochwałę bogatej wyobraźni. Eloy to chłopak, który widzi zmarłych, potrafi dostrzec ludzką aurę, a tuż przed orgazmem doznaje turystycznych wizji. Reżyser chcąc nie chcąc  pokazuje, że prozaiczne życie nabiera barw, kiedy pozostajemy otwarci na naszą podświadomość. Przesłanie równie banalne jak to, że seks to coś więcej niż zwykłe pieprzenie się, ale szczerze wolałbym, gdyby właśnie o tym był film.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)