Altromondo (2008)

"Altromondo" to dwie godziny monologów ukazujących różnorodność świata mężczyzn kochających mężczyzn. Obraz ma konstrukcję inspirowaną "Boską komedią" Dantego i jest podróżą przez Włochy, a jednocześnie podróżą od piekła, w którym znajdują się m.in. homofobiczni kryptogeje, dziwki i masochiści do nieba pełnego pozytywnych historii miłości, akceptacji, radości.


Zawsze podchodzę sceptycznie do tego rodzaju filmów. Formuła monologów w moim przekonaniu nie do końca sprawdza się w kinie fabularnym. Jeśli bowiem są odgrywane (a tak jest tutaj), wtedy musi się za nimi kryć coś więcej. Gdyby to był dokument, gdyby to były prawdziwe historie opowiadane przez tych, którym one się naprawdę przydarzyły, wtedy ich świadectwo samo w sobie by wystarczyło. Niestety tu za monologami nie kryje się w zasadzie nic poza faktem ukazania owej różnorodności. A to wydaje się nazbyt łopatologicznie w obrazie, który zaczyna się od przytoczenia słów Ratzingera, co już samo w sobie wskazuje, że "Altromondo" ma być manifestem bądź artystyczną polemiką z nauką społeczną Kościoła.

Jeśli naprawdę "Altromondo" jest polemiką, to kompletnie nietrafioną. O ile bowiem w słowach może i reżyser neguje moralną ocenę homoseksualizmu wydawaną przez Kościół, o tyle w czynach w wielu aspektach ocenę tę potwierdza. Reżyser wydaje sąd moralny poprzez selekcję tego, które zachowania znalazły się w części piekielnej filmu, a które nie. Przez to jeszcze bardziej rozwadnił wymowę swego dzieła.

Same monologi oglądałem jednak z ciekawością. Głównie dlatego, że prezentowały tak szerokie spektrum postaw i zachowań. Większość z nich z powodzeniem mogłaby zostać przemieniona na pełnokrwiste dramaty. Można więc patrzeć na "Altromondo" jak na listę filmów do zrobienia.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)