Armadillo (2010)
Cóż, rozumiem dlaczego film ten może w rozwiniętych krajach Zachodu budzić kontrowersje. Jednak to świadczy nie tyle o ludziach, ile o współczesnej cywilizacji, która odcina się od podstawowych impulsów homo sapiens.
"Armadillo" pokazuje animistyczną potrzebę walki, rywalizacji, odczuwania skoku adrenaliny. Pokazuje też, co się dzieje z człowiekiem, kiedy cały świat skurczy się do minimalnych rozmiarów wiecznego "tu i teraz", gdy trzeba unikać kul i próbować przetrwać. Że strzelono 30 razy do próbującego się odczołgiwać, pozbawionego broni przeciwnika? Choć brzmi to przerażająco, to właśnie jest normalne.
Pokazuje też, co się dzieje po powrocie z takiej akcji, kiedy można odreagować skok adrenaliny nadmierną gadatliwością lub czarnym humorem. I co z tego, że robią sobie żarty z martwych ludzi? Choćbyśmy nie wiem jak się na to krzywili, to właśnie takie reakcje są jak najbardziej ludzkie. Tylko psychopata w tych warunkach zachowałby chłodny osąd sytuacji i nie musiałby w żaden sposób odreagowywać stresu.
Film ma ciekawą konstrukcję. Ogląda się go nie jak dokument, a raczej jak film wojenny. Nie ma tu żadnego komentarza odautorskiego, wyjaśnień z offu dających szerszą perspektywę. Kamera staje się jednym z członków plutonu. Daje to iluzję braku manipulacji, choć rzecz jasna tak nie jest. Zresztą w moim przypadku ten brak komentarza działał odwrotnie, zwiększał moje wyczulenie na bycie manipulowanym.
Ocena: 6
"Armadillo" pokazuje animistyczną potrzebę walki, rywalizacji, odczuwania skoku adrenaliny. Pokazuje też, co się dzieje z człowiekiem, kiedy cały świat skurczy się do minimalnych rozmiarów wiecznego "tu i teraz", gdy trzeba unikać kul i próbować przetrwać. Że strzelono 30 razy do próbującego się odczołgiwać, pozbawionego broni przeciwnika? Choć brzmi to przerażająco, to właśnie jest normalne.
Pokazuje też, co się dzieje po powrocie z takiej akcji, kiedy można odreagować skok adrenaliny nadmierną gadatliwością lub czarnym humorem. I co z tego, że robią sobie żarty z martwych ludzi? Choćbyśmy nie wiem jak się na to krzywili, to właśnie takie reakcje są jak najbardziej ludzkie. Tylko psychopata w tych warunkach zachowałby chłodny osąd sytuacji i nie musiałby w żaden sposób odreagowywać stresu.
Film ma ciekawą konstrukcję. Ogląda się go nie jak dokument, a raczej jak film wojenny. Nie ma tu żadnego komentarza odautorskiego, wyjaśnień z offu dających szerszą perspektywę. Kamera staje się jednym z członków plutonu. Daje to iluzję braku manipulacji, choć rzecz jasna tak nie jest. Zresztą w moim przypadku ten brak komentarza działał odwrotnie, zwiększał moje wyczulenie na bycie manipulowanym.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz