Insidious (2010)
I kolejne rozczarowanie. "Naznaczony" obnaża słabość Jamesa Wana do nadmiernego inscenizowania. O ile jednak w poprzednich produkcjach jakoś to się wszystko trzymało, tu niestety szwy się rozłażą.
Wan jest jak pasjonat-majsterkowicz, który cały czas grzebie się w mikromechanizmach tworząc miniaturowe cudeńka. A skoro już je zrobił, to musi dla nich znaleźć jakieś zastosowanie, więc owija je w fabułę. Tu niestety trochę przesadził. Owszem pomysł z maską gazową fajny, ale tak naprawdę najbardziej podobało mi się zastosowanie obiektywów do zniekształcania filmowej rzeczywistości. Szkoda, że nie wykorzystał ich przy kręceniu scen w świecie astralnym. Wtedy może udałoby mu się uciec od nadmiernej dosłowności rodem z seriali z lat 60.
Nie przekonał mnie Wan, nie zbudował odpowiedniego klimatu. Pozostały więc ciekawostki jak maska, czy dwójka współpracowników Elise. To zdecydowanie za mało, nawet biorąc pod uwagę budżet.
Ocena: 4
Wan jest jak pasjonat-majsterkowicz, który cały czas grzebie się w mikromechanizmach tworząc miniaturowe cudeńka. A skoro już je zrobił, to musi dla nich znaleźć jakieś zastosowanie, więc owija je w fabułę. Tu niestety trochę przesadził. Owszem pomysł z maską gazową fajny, ale tak naprawdę najbardziej podobało mi się zastosowanie obiektywów do zniekształcania filmowej rzeczywistości. Szkoda, że nie wykorzystał ich przy kręceniu scen w świecie astralnym. Wtedy może udałoby mu się uciec od nadmiernej dosłowności rodem z seriali z lat 60.
Nie przekonał mnie Wan, nie zbudował odpowiedniego klimatu. Pozostały więc ciekawostki jak maska, czy dwójka współpracowników Elise. To zdecydowanie za mało, nawet biorąc pod uwagę budżet.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz