Daas (2011)
Miałem łzy w oczach oglądając ten film. To już przestało być zabawne! Jakim cudem tak znakomity temat mógł się przerodzić w coś równie pretensjonalnego?! Czym inspirował się, na czym wzorował się reżyser? Naprawdę chciałbym wiedzieć, czy "Daas" to efekt braku gustu czy też nieumiejętności wymierzenia sił na możliwości.
Pomysł fabularny jest wręcz fantastyczny i jak na polskie warunki bardzo świeży. "Daas" to historia dwóch osób, których losy splótł ze sobą tajemniczy osobnik. Prywatna wojenka, źle zinterpretowane dowody i z pozornie nic nieznaczących szczegółów rodzi się intryga, która zatacza tak szerokie kręgi, że ociera się o dwór austriackiego cesarza. Równolegle mamy historię mistyka i założonej przez niego sekty, która symbolizuje łabędzi śpiew sacrum oddającego powoli pola racjonalnemu światu ery przemysłowej.
To bogactwo wątków, materiałów, postaci, symboli! Wydawać by się mogło, że historia napisze się sama. I może gdyby się rzeczywiście napisała, "Daas" byłoby filmem interesującym. Adrian Panek zmiażdżył potencjał sprowadzając film do poziomu rozdętego ponad miarę teatru telewizji. Nie potrafię zrozumieć maniery polskich aktorów, wspieranej przez reżyserów, która każe deklamować teksty jak tylko wskoczy się w kostium. Nie usłyszałem tu nic, co brzmiałoby choć odrobinę naturalnie czy swobodnie. Gdybym zamknął oczy, mógłbym przysiąc, że słyszę skrzypienie desek teatralnej sceny. Ale to jeszcze bym przebolał, gdyby okazało się, że reżyser miał w tym wszystkim jakiś wyższy cel. Niestety nie odnalazłem go, choć dosiedziałem do napisów końcowych.
Jedyne, co dobrego mogę o tym filmie powiedzieć to to, że podobało mi się, jak w XVIII-wiecznych kostiumach wyglądali Bonaszewski i Gonera.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz