Middle of Nowhere (2008)
W zasadzie mógłbym tu skopiować początek mojego wpisu do "Najlepszego". Ciąg dalszy byłby jednak inny.
"Na rozstaju uczuć" reprezentuje normę w kinie niezależnym. Przy liczbie obejrzanych filmów tego rodzaju, rzecz Johna Stockwella nie robi już na mnie żadnego wrażenia. Efekciarska rola Yelchina jest widowiskowa, ale jego bohater, podobnie jak i cała reszta tkwią w bezruchu. Film nie ma bowiem głębszego sensu. Reżyser nie ma nic do powiedzenia. Przez to całość jest niczym więcej jak historią pewnego lata nastolatków, którzy muszą rozliczyć się z problemów, w jakie wpadli przez nieodpowiedzialnych rodziców.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz