Tower Heist (2011)
Brett Ratner to cienias. Wstrzelił się idealnie ze swoim filmem, lepiej nie można. Historia zwyczajnych pracowników, która okrada członka grupy uprzywilejowanej znakomicie wpisuje się w obecne nastroje i Ruch 99%. "Tower Heist" powinno być zatem superprzebojem rozchodzącym się jak ciepłe bułeczki. Ratner jednak wszystko spieprzył i to na własne życzenie.
"Tower Heist", mimo znakomitej obsady i bardzo na czasie fabuły, jest nudnym filmidłem, w którym są tylko dwa zabawne momenty i jeden trzymający w napięciu. Stiller i Murphy powinni szaleć na ekranie jak to w starych dobrych komediach akcji bywało, a tymczasem tu zabawniejsi są Peña, Sidibe i Broderick (który mimo że zbliża się do 50-tki wciąż wygląda jak dzieciak). Casey Affleck jest czarujący, ale to chyba jego naturalny urok nie mający nic wspólnego z rolą. O reszcie szkoda gadać.
Wielkie rozczarowanie. Nie dziwię się, że Akademia postanowiła pozbyć się Ratnera jako producenta gali oscarowej.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz