Wedding Wars (2006)
I zagadka się wyjaśniła. Po "Tricku" trochę dziwiłem się, dlaczego Jim Fall nie zrobił kariery w Hollywood. Po obejrzeniu "Wedding Wars" nie mam złudzeń, że jego debiut był ślepym trafem, jednym na milion. "Wedding Wars" nie spełnia nawet niższych norm produkcji telewizyjnej.
Historia dwóch braci, których konflikt polityczny sabotuje ślub jednego z nich mógł się udać, gdyby Fall skupił się na komediowym aspekcie całej sytuacji. Zamiast tego przez pół filmu miałem do czynienia z naiwną agitką polityczną, która nawet jak na warunki bajeczki ku pokrzepieniu serc wyglądała głupio.
Na szczęście Fall miał jeden dobry pomysł – zatrudnienie Lindy Kash. Jedyna zabawna postać i aż szkoda, że pojawiła się na ekranie tak późno. Była jak tornado, które przewietrzyło nadętą ramotkę. Dzięki ci Kash za uratowanie resztek tego filmu.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz