Lollipop Monster (2011)
Tego się po kinie niemieckim nie spodziewałem. "Lollipop Monster" sprawia wrażenie owocu undergroundowej subkultury Nowego Jorku z końca ubiegłego stulecia, która wylazła na powierzchnie mainstreamu z katakumb, w jakich przebywała przez ostatnie naście lat i próbuje uchodzić za normalny film. Brzmi to jak nagana, ale w rzeczywistości jest odwrotnie, właśnie za tę undergroundowość i lekki archaizm polubiłem ten film.
"Lollipop Monster" to zabawa formą. Jeśli nie kupujecie stylizacji, wtedy spokojnie możecie wyjść z kina, bo ten film będzie jedynie marnotrawstwem waszego czasu. Mnie spodobały się i te kolorowe odjazdy w domu Ari jak i pokazanie się budzącej zmysłowości nastolatki. Zakochałem się w muzyce, ponurej, groteskowej, tak jak i co druga scena tego filmu. Spodobały mi się wtręty z kamery z ręki i sekwencje animowane. Tworzy to bardzo niecodzienną całość, której już szybciej spodziewałbym się po kimś w rodzaju Gregga Arakiego.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz