The Muppets (2011)
Ooo, jaki uroczy i czarujący film. Trochę sentymentalny, trochę wzruszający... Nie dajcie się zwieść! Jego przesłanie wcale nie jest takie niegroźne, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
Oto Walter. Jak tylko sięga pamięcią, zawsze odstawał od reszty. Miał jednak szczęście. Jego rodzina robiła wszystko, by chronić go przed wrogim światem. Jego brat jest bardziej lojalny niż nakazuje to rozsądek i zawiesił swoją własną dorosłość tylko po to, by trwać u jego boku. A jednak Walter nie czuje się spełniony. Jego życie pozostaje pozbawione celu, przeraża go myśl o byciu samodzielnym. I wtedy pojawiają się muppety. Wśród nich poczuje się wreszcie sobą, odkryje swój potencjał i znajdzie nową rodzinę, uwalniając zarazem brata od odpowiedzialności. Happy end!
Jeśli jednak powyższa historia jest tak nieszkodliwa, to zróbmy drobny eksperyment. Niech Walter przestanie być muppetem, niech będzie zwyczajnym człowiekiem, tylko o czarnym kolorze skóry. I teraz prześledźmy raz jeszcze przesłanie filmu. Nie jest już tak różowo, prawda? Nagle okazuje się, że "Muppety" to pochwała gett i jawne przekonywanie do tego, że mieszane grupy hamują potencjał jednostki, że najlepiej będzie, kiedy swój trzymać będzie ze swoim. Czy na pewno takiej lekcji życia powinniśmy uczyć dzieci?
To przesłanie sprawia, że nie bardzo mogłem cieszyć się filmem.
Na szczęście "Muppety" mają też trochę zalet. Zbudowany na sentymentalnej nucie comebacku, film przywodzi na myśl czar dawnych lat, kiedy muppety bawiły miliony telewidzów na całym świecie. Jason Segel doskonale wiedział, jak wygrać tę nutę. Tyle tylko, że na to ja, jako dawny miłośnik muppetów, zareagowałem prawidłowo. Nie wiem, czy tak samo będzie z tymi, którzy o Kermicie i Miss Piggy nigdy nie słyszeli.
Film jest w wielu miejscach zabawny, choć nie wszystkie dowcipy uważam za stosowne w obrazie dla dzieci (a to jest ewidentnie target, przynajmniej w Polsce, bowiem obraz jest zdubbingowany – niestety). Ma jednak też chwile przestojów, kiedy robi się zwyczajnie w świecie nudno. Ponadto na ekranie przewija się cała masa komediowych gwiazd. Tylko nie bardzo wiem po co. Większość z nich może uważać się za farciarzy, jeśli mają do powiedzenia więcej niż trzy słowa.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz