Babycall (2011)
UWAGA! Nie czytajcie, jeśli filmu nie widzieliście!
Lubię takie filmy. Niejasne, niejednoznaczne, sugestywnie wciągające widza w labirynt ludzkiego umysłu. Jednak twórcy "Babycall" poszli dalej. Połączyli bowiem w jedno film o szaleństwie i film o metafizycznych tajemnicach. Inni filmowcy zazwyczaj ograniczają swoje obrazy albo do jednego albo do drugiego elementu. Tymczasem w "Babycall" mamy do czynienia z osobą wyraźnie zaburzoną psychicznie. Naznaczona tragedią, żyje w świecie iluzji, rzeczywistości, która dla normalnego człowieka wydaje się nienormalnością. A jednak jej szaleństwo nie przekreśla realności jej doznań. Nie wszystko, czego jest świadkiem jest wytworem jej wyobraźni, nawet jeśli w "twardej rzeczywistości" nie ma dla tych zdarzeń miejsca. Bo być może rzeczywistość duchów i szaleńców to jeden wspólny świat. Żyjąc poza granicą normalności, Anna jest bardziej wyczulona na to, co się tam dzieje. Jej doświadczenia są więc dwojakiego rodzaju, ale nikt, łącznie z nią, nie zdaje sobie z tego sprawę.
"Babycall" to także dwie świetne role aktorskie. Noomi Rapace jest wspaniała w roli nadopiekuńczej matki. A Kristoffer Joner bezbłędnie jej wtóruje jako dorosły efekt toksycznego wychowania.
Ocena: 8
Już widziałem, ale jeszcze o nim nie pisałem. Faktycznie bardzo dobry. Do końca nie wiadomo, co jest prawdą, a co tylko wyobraźnią.
OdpowiedzUsuńRównież polecam i również podobała mi się gra Noomi Rapace
A tak nawiasem mówiąc, to po co tyle zabezpieczeń by dodać komentarz. To zniechęca.
Może i nie jest to najprzyjemniejsza metoda dodawania komentarzy, ale uznałem, że w sumie lepsza niż ciągłe męczenie się ze spamem. Wadą Blogspota jest to, że Google go cały czas indeksuje, więc łatwo jest tu trafić.
OdpowiedzUsuń