Project X (2012)
"Projekt X" to chyba najlepszy film o pokoleniu wychowanym na social media, jaki widziałem. I to pomimo faktu, że jako komedia w ogóle się nie sprawdza, a temat Internetu jest praktycznie nie poruszany.
A jednak znakomicie sprawdza się jako obraz diagnozujący grupę, dla której definiowanie siebie następuje poprzez obecność (i postrzeganie) choćby na Facebooku. Z punktu widzenia wcześniejszych pokoleń może się wydawać, że obecne pokolenie najlepiej definiuje liczba 0 – brak ambicji, pragnień zmieniania świata, buzujących światopoglądów, kryzysów wiary. Ale wynika to wyłącznie z przystawiania do nowego starych, zdezaktualizowanych układów odniesienia. Jak bowiem dobitnie pokazuje "Projekt X", podstawą egzystencji dzisiejszej młodzieży jest akceptacja, 1500 znajomych i nie ważne, że zna się z nich ledwie 15.
Widać, że twórcy "Projektu X" mają problem z taką postawą nowego pokolenia. Z jednej strony nie potrafią nie czuć do nich sympatii i przynajmniej markować zrozumienie, co najlepiej pokazuje zakończenie (rozmowa ojca z synem, reakcja w szkole). Z drugiej strony trudno nie wyczuwać pewnego tonu krytyki, kiedy dzieciaki urządzają totalną demolkę, pokazują swoją siłę, ale nie kryje się za tym żadna ideologia poza czystym eskapistycznym hedonizmem.
Szkoda, że sam film jest raczej nudy. Przez większą część ogląda się to jak typową kompilację teledysków na którejś ze stacji muzycznych, na której jeszcze piosenki są puszczane. Dopiero, kiedy imprezka ostatecznie wyrywa się spod kontroli, robi się ciekawie. Ale ponieważ to już jest finał, frajda nie trwa długo.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz