Dog Tags (2008)
Są takie filmy, w których wyraźnie widać rozdźwięk pomiędzy intencjami twórcy zapisanymi w scenariuszu, a efektem końcowym wynikłym z umiejętności reżyserskich. Z takim przypadkiem miałem do czynienia oglądając "Bezpańskie psy".
W intencjach jest to film o zamotaniu w własnych prawdziwych i wyimaginowanych problemach, przez co jesteśmy całkowicie sparaliżowani. Uciekamy albo dajemy sobą komenderować, ale zawsze unikamy odpowiedzialności. Nate nie może pogodzić się z brakiem wiedzy o tym, kim jest jego ojciec. Andy nie może przeboleć straty miłości swego życia. Nate robi to, co każą mu matka i dziewczyna. Andy ucieka od matki i swego syna. Los (i przedsiębiorczy porno-impresario) zetknął ich ze sobą, dając impuls, by przecięli swe gordyjskie węzły i zaczęli żyć.
I choć na pierwszy rzut oka reżyser trzyma się podręcznika, korzystając z gotowych klisz, to w rzeczywistości wychodzi mu zupełnie inna historia. A wszystko przez to, na czym skupia się obraz, przez montaż, a także przez grę aktorów. "Bezpańskie psy" stają się przypowieścią o grze pozorów, kłamstwie, wykorzystywaniu innych, manipulacji. I co z tego, że robią to, by ukoić swój ból. Aby samemu lepiej się poczuć ranią innych. Najwyraźniej widać to na przykładzie postaci Andy'ego, który ma być pozytywnym bohaterem. Dla mnie był obmierzłym draniem, przy którym fałszywy impresario wydaje się ostatnim sprawiedliwym. To w jaki sposób wykorzystuje dramat Nate'a to niedopuszczalne nadużycie. I fakt, że Nate nie poniósł na tym większej szkody, nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz