À coeur ouvert (2012)
Czy to jakaś epidemia? Tak, jak w "Tango libre", tak i tu przez cały film konsekwentnie trzymana jest jedna stylistyka, by na końcu ni z gruszki ni z pietruszki wskoczyć na zupełnie inne tory. I znów jest to zmiana zbyt zaskakująca, bym mógł ją ot tak zaakceptować.
"Otwarte serce" to opowieść o wielkiej miłości, która jednak prowadzi do destrukcji. Mila i Javier kochają się namiętnie, ale ich związek ma mocno niezdrowe efekty uboczne. Oni nie tyle są ze sobą, co są od siebie uzależnieni. Kiedy drugi z nałogów Javiera – alkohol – coraz bardziej daje o sobie znać, Mila ignoruje znaki, bo wie, że alkoholizm jeszcze bardziej uzależnia Javiera od niej. Zapomniała jednak o sile alkoholu. Ale wtedy pojawia się ciąża. Kolejna kotwica, która ma utrzymać w miejscu związek. Ale każdy marynarz by im powiedział, że nie rzuca się kotwicy w czasie sztormu.
Przez cały film reżyserka konsekwentnie buduje dramat psychologiczny. Lecz w finale porzuca go na rzecz onirycznej poetyki, która może i byłaby piękna, gdyby nie śmieszyła swoją dosłownością. Końcówka jest żenująca, ale na szczęście mocne kreacje Binoche i Ramíreza sprawiły, że mimo wszystko nie przekreślam filmu.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz