Bait (2012)
"W szczękach rekina" mogłoby się znaleźć na egzaminie maturalnym z matematyki. Zadanie jest banalnie proste. Jeżeli potrzeba śmierci dwóch osób (jednej nieważnej i jednej istotnej), by dwójka bohaterów rozstała się, to ile osób musi zginąć, żeby się zeszli? Cały film jest niczym innym, jak rozpisaną arytmetyką rozwiązania.
I jest to równie nudne do oglądania z boku, co patrzenie na obliczenia funkcji wykładniczej. I tego nie mogę zrozumieć. Ludzie, którzy są w stanie wymyślić coś tak absurdalnego, jak rekiny w supermarkecie, powinni też umieć stworzyć niezłą jatkę, która stanowiłaby świetną filmową rozrywkę. Tymczasem "W szczękach rekina" jest tak przerażająco nudne, że na każdy ochłap czegokolwiek rzucałem się jak zagubiony na pustyni rzuca się na wodną fatamorganę. Fajny był jedynie wiszący Chińczyk oraz Kyle i jego dziunia z pieskiem. Resztę lepiej wymazać z pamięci.
Ocena: 3
I jest to równie nudne do oglądania z boku, co patrzenie na obliczenia funkcji wykładniczej. I tego nie mogę zrozumieć. Ludzie, którzy są w stanie wymyślić coś tak absurdalnego, jak rekiny w supermarkecie, powinni też umieć stworzyć niezłą jatkę, która stanowiłaby świetną filmową rozrywkę. Tymczasem "W szczękach rekina" jest tak przerażająco nudne, że na każdy ochłap czegokolwiek rzucałem się jak zagubiony na pustyni rzuca się na wodną fatamorganę. Fajny był jedynie wiszący Chińczyk oraz Kyle i jego dziunia z pieskiem. Resztę lepiej wymazać z pamięci.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz