Arme Riddere (2011)


Tym razem czarny skandynawski humor przybrał barwę świeżo przelanej krwi. I jeśli jak ja jesteście fanami makabrycznego komizmu, będziecie zachwyceni. Sądząc po reakcjach innych widzów, większość na mój śmiech reagowała, jakby siedział obok nich wariat. Bo czy może być coś zabawnego w próbie poćwiartowania zwłok? Otóż może.


Pomysłodawcą fabuły jest pisarz Jo Nesbø. I jeśli jego książki są równie przewrotne, co ten film, to muszę się chyba przemóc i zacząć go czytać. Historia jest bowiem całkiem sprytnie pomyślana, choć opiera się na prostym punkcie wyjściowym. Czwórka facetów wygrywa w zakładzie piłkarskim grubo ponad 1,5 miliona. Kilkanaście godzin później większość z nich nie żyje, a w położonym niedaleko klubie ze striptizem dochodzi do prawdziwej jatki. Od tej sceny zresztą "Jackpot" się zaczyna. Jeden świadek i jeden dziwny policjant rozpoczynają grę w kotka i myszkę, której celem jest rozwikłanie zagadki, jak 12 spotkań piłkarskich mogło doprowadzić do rzezi.

Sam film jest dość nierówny. Ale kiedy uderza w makabryczne tony, robi się naprawdę absurdalnie zabawny. A ponieważ ja lubię takie kino, bawiłem się na filmie doskonale.

Ocena: 7

Komentarze

  1. Czytałam dwie ksiązki Nesbo - "Łowcy głów" i "Karaluchy" i muszę powiedzieć, że są niezłe. Mają sporo odjechanych, czytaj: chwytliwych, momentów, jak np. ukrycie się delikwenta w wiejskim wychodku, tzn. pod deską konkretnie, co stwarza okazję do przekonania się o pewnym kalectwie jakie nosi (albo raczej nie nosi), jego wróg - "Łowcy głów". To się może podobać, albo raczej bawić. Mimo wszystko, jak narazie zostaję przy starzejącym się niepoprawnym melancholiku Wallanderze i ciągle jeszcze czytam Mankella. Ale po Mankellu pewnie wrócę do Nesbo. Którego, muszę ci się pochwalić odkryłam zupełnie samodzielnie i przypadkowo, nigdzie wcześniej o nim nie czytając ani nie słysząc. A film, jak się trafi okazja, na pewno zobaczę, wiadomo. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Filmową wersję "Łowców głów" widziałem i nawet mi się podobało. "Wallandera" niestety nie oglądałem. Z serialowych kryminałów skandynawskich bezapelacyjnie najlepszym jest dla mnie "Forbrydelsen".

    OdpowiedzUsuń
  3. Filmowych wersji "przygód" kryminalnych Wallandera nie widziałam wiele, a jeśli to są one w tyle w stosunku do literackich oryginałów. Niestety, mocno je spłycając i skracając, ale cóż, taka to już uroda filmowych adaptacji. I wolę bardziej Wallandera w wykonaniu Rolfa Lassgarda od Branaghowskiej. :)

    Co do serialu "Forbrydelsen" - niestety nie znam duńskiego oryginału, widziałam tylko część amerykańskiego remaku i bardzo, bardzo mi sie podobał. Później, niestety zapomniałam o nim i nie kontynuowałam. Seriale najlepiej lubię ogladać w całości, gdy już są nakręcone do samiutkiego końca. :) Szkoda, że zaniedbałam i nie nagrałam sobie duńskiej werski, ktora leciała kiedyś na Ale Kino! Ale czy ten serial jest już ukończony?

    A widziałeś "Most nad Sundem"? Dla mnie rewelacja. Nie tylko dlatego, że krótki. Super klimat i zdjęcia i pani policjant. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W przeciwieństwie do amerykańskiego "The Killing" "Forbrydelsen" stanowi zamkniętą całość. Powstały trzy serie (ja na razie widziałem dwie), każda opowiada historię innego śledztwa. Próbowałem oglądać wersję amerykańską, ale nie zrobiła już na mnie takiego dużego wrażenia, natomiast od oryginału nie mogłem się po prostu oderwać.

    Niestety "Mostu" nie widziałem. Ja w ogóle mało seriali oglądam. Nie ma na nie czasu :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)