Love (2011)
Filmy takie jak "Miłość" sprawiają, że jeszcze bardziej doceniam ekstremalny minimalizm twórców pokroju Lisandro Alonso. Przynajmniej mają oni odwagę podążać z bezwzględnym uporem za swoją wizją. Williamowi Eubankowi tej odwagi zabrakło.
"Miłość" w zamyśle jest niezwykle ambitnym zapisem rozważań nad ludzką kondycją. Niestety ambicje okazały się zbyt duże i reżyser nie udźwignął ich ciężaru. Zamiast wizji przekraczającej ograniczenia ludzkiego umysłu i wizualizacji podstawowych potrzeb człowieka, jak kontakt, jak relacja pomiędzy osobowością a środowiskiem, jak wpływ sytuacji ekstremalnych na możliwość doświadczenia przeżyć granicznych, otrzymujemy banalną pogadankę. Eubankowi ktoś powinien powiedzieć, że milczenie jest złotem. Gdyby wyciąć połowę dialogów (zwłaszcza w drugiej części) i gdyby całość oparto na obrazie i muzyce (która jest chyba najlepszym elementem filmu), wtedy "Miłość" mogłaby mieć silniejszy wydźwięk. A już teksty z napisów końcowych Eubank naprawdę powinien sobie darować. Bardziej spłycić filmu już nie mógł.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz