Funkytown (2011)


1976 rok. W Montrealu gorączka disco osiąga punkt wrzenia. To czas, kiedy marzenie wydają się spełniać, wszystko jest na wyciągnięcie ręki. I nikt nie myśli o rachunku, jaki wystawi życie. Ale rok 1976 to tylko początek. Cztery lata później bohaterowie filmu znajdują się bardzo daleko od miejsc, z których startowali. Żadne z nich nie spełniło swych marzeń, jednak nie wszyscy źle na tym wyszli. Czasem warto zrezygnować z tego, co wydaje się całym naszym życiem, by odnaleźć prawdziwe powołanie.


Ale twórcę filmu powyższy morał zdaje się mniej interesować. Dlatego też w "Funkytown" więcej miejsca poświęca postaciom tragicznym: dj-owi, który jest niespełnionym aktorem i młodemu Włochowi, który prowadzi podwójne życie. Producent radiowy i modelka/piosenkarka są w centrum zainteresowania dopóty, dopóki ich losy wydają się dążyć w stronę rynsztoka. Za to Mimi i właściciel klubu Starlight są daleko na drugim planie. Oni zaczynają na dnie, a droga z szamba na szczyt reżysera o wiele mniej ciekawi.

To, co wyróżnia film, to jego ścieżka dźwiękowa. Jest to kompilacja absolutnych hitów tamtych czasów. Ci, którzy lubią tamtą stylistykę, powinni koniecznie zaopatrzyć się w ścieżkę muzyczną. Trudno o lepszą składankę.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)