Goats (2012)
Po "Goats" sięgnąłem ze względu na obsadę. Ale czasem aktorzy to za mało, by film przypadł mi do gustu. I tak jest w tym przypadku. Są po temu dwa powody.
Po pierwsze nie do końca spodobała mi się struktura filmu. Z jednej strony bohaterem jest Ellis, który po części jest też narratorem. Z drugiej strony co chwilę są wstawki z życia matki i jej mini-komuny, które nie mają bezpośredniego połączenia z tym, co dzieje się u Ellisa, i których ten nie może znać z prostego faktu swojej nieobecności. To posunięcie jest trochę nielogiczne. Ciekawe, czy tak samo było w książce.
Drugim powodem jest przesłanie, bardzo deterministyczne. W zasadzie niewiele zależy tu od bohatera. Wszystko płynie swoim tempem, a od Ellisa wymaga się jedynie tyle, by utrzymał się na powierzchni strumienia. Reszta jest nieistotna. Oczywiście to pasuje do całego tego marihuanowego wątku, czyni z filmu stonera idealnego, ale mnie to i tak nie pasowało.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz