Monsieur Lazhar (2011)
Pierwsze pozytywne zaskoczenie tego roku. Zupełnie nie spodziewałem się tego, że ten film tak mnie wzruszy i przypadnie do gustu. Bo też na pozór nie ma się czym zachwycać. Fabuła jest dość prosta, narracja bardzo nieinwazyjna. A jednak niepostrzeżenie rzecz chwyta za serce. Prostota okazuje się zwodnicza. Pretekstowa narracja przesycona jest bogactwem treści, które odbiera się nie tyle głową co sercem.
"Pan Lazhar" to opowieść o śmierci i poczuciu winy. Dwie tragedie sprawią, że losy tak różnych osób jak algierskiego emigranta i młodych uczniów montrealskiej szkoły splotą się ze sobą. To również opowieść o przyjaźni ponad rasowymi i pokoleniowymi podziałami. Dla nas w Polsce jest to również interesujący obraz tamtejszego systemu edukacji, który mocno różni się od tego w naszym kraju (i to wcale nie na naszą niekorzyść).
Zaskoczył mnie również sam reżyser i to, jak sprawnie poradził sobie z poprowadzeniem młodych aktorów, z których większość nie miała dotąd zbyt dużego doświadczenia w występach przed kamerą. Szczególnie wyróżniała się Sophie Nélisse, która może być francuskojęzyczną odpowiedniczką Chloe Moretz, jeśli tylko będzie kontynuować aktorską karierę.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz