Seal Team Six: The Raid on Osama Bin Laden (2012)
"Zabić Bin Ladena" to tytuł, który mówi wszystko. I na pierwszy rzut oka może się wydawać, że po "Wrogu numer jeden" oglądanie tego filmu pozbawione jest sensu. Z punktu widzenia czysto artystycznego, rzeczywiście tak jest. "Zabić Bin Ladena" pod każdym względem realizacyjnym jest gorszy: słabsze zdjęcia, montaż, gra aktorów.
A jednak warto po niego sięgnąć, by zobaczyć, jak nieautentyczny jest mimo wszystko "Wróg numer jeden" i jak mało oryginalny był jego scenariusz. Film opowiada historię ostatecznej akcji amerykańskich sił przeciwko liderowi Al-Kaidy. Koncentrując się już wyłącznie na wydarzeniach związanych z domem w Pakistanie. Ale film zaczyna się dokładnie tak samo, jak "Wróg numer jeden", od sceny tortur. Muszę powiedzieć, że wolę tę wersję, od wersji Bigelow. Podobało mi się to, że więzień łamie się na wieść o tym, że zostanie oddany w ręce Saudyjczyków.
Kathleen Robertson to oczywiście nie jest Jessica Chastain, ale też i jej rola jest znacznie mniejsza. Co ciekawe w tej wersji agentka FBI znacznie mniej czasu spędza w terenie (właściwie w ogóle), a więcej przed monitorami. Jednak największa różnica dotyczy całkowitego pominięcia we "Wrogu" postaci pakistańskich współpracowników CIA, którzy nie dość, że obserwowali dom, to jeszcze odegrali rolę w pacyfikacji tłumu podczas nalotu. Napisy końcowe "Zabić Bin Ladena" informują, że zostali oni aresztowani i oczekują na wyrok oskarżeni o zdradę państwa. Trochę więc to słabe, że nie ma o nich ani słowa we "Wrogu", który ponoć powstał na bazie dokumentacji całej akcji.
Sama akcja nie jest tu tak efektowna, a zestaw bohaterów wydaje się wręcz sztampowy. A jednak to właśnie ta wersja wypada bardziej autentycznie.
Ocena: 6
A jednak warto po niego sięgnąć, by zobaczyć, jak nieautentyczny jest mimo wszystko "Wróg numer jeden" i jak mało oryginalny był jego scenariusz. Film opowiada historię ostatecznej akcji amerykańskich sił przeciwko liderowi Al-Kaidy. Koncentrując się już wyłącznie na wydarzeniach związanych z domem w Pakistanie. Ale film zaczyna się dokładnie tak samo, jak "Wróg numer jeden", od sceny tortur. Muszę powiedzieć, że wolę tę wersję, od wersji Bigelow. Podobało mi się to, że więzień łamie się na wieść o tym, że zostanie oddany w ręce Saudyjczyków.
Kathleen Robertson to oczywiście nie jest Jessica Chastain, ale też i jej rola jest znacznie mniejsza. Co ciekawe w tej wersji agentka FBI znacznie mniej czasu spędza w terenie (właściwie w ogóle), a więcej przed monitorami. Jednak największa różnica dotyczy całkowitego pominięcia we "Wrogu" postaci pakistańskich współpracowników CIA, którzy nie dość, że obserwowali dom, to jeszcze odegrali rolę w pacyfikacji tłumu podczas nalotu. Napisy końcowe "Zabić Bin Ladena" informują, że zostali oni aresztowani i oczekują na wyrok oskarżeni o zdradę państwa. Trochę więc to słabe, że nie ma o nich ani słowa we "Wrogu", który ponoć powstał na bazie dokumentacji całej akcji.
Sama akcja nie jest tu tak efektowna, a zestaw bohaterów wydaje się wręcz sztampowy. A jednak to właśnie ta wersja wypada bardziej autentycznie.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz