Peace, Love, & Misunderstanding (2011)

Ciekawe, czy o to chodziło twórcom, ale dla mnie ta podróż do geriatrycznego Woodstock to opowieść o tym, że hipisi nie są z tego świata. Niby są zaangażowani politycznie i społecznie, świadomi roli człowieka we współczesnym świecie, ale wszystko to jest tak naprawdę udawane, nie ma większego znaczenia. Bo hipisi żyją poza tym światem, są niczym kult afirmujący entropię. Ale brak ograniczeń nie jest wolnością, a czasem może być odbierane jako więzienie, świat chaosu budzącego lęk. W niewielkich dawkach jest orzeźwiający, ale 24 godziny na dobę działa destrukcyjnie dla tych, których konstytucja psychiczna jest inna.


Oczywiście reżyser skupia się na pozytywach. Jest to o tyle łatwe, że cała wizyta rodziny u babki-hipiski jest właśnie krótkim epizodem. W ten sposób chaos jest jak najbardziej potrzebny, bo zarówno córka, jak i jej dzieci żyli w zbyt uporządkowanym świecie i potrzebują oddechu. W ten sposób reżyser pokazuje, że społeczeństwo może nawet i dziś dużo zyskać dzięki hipisom. Jednak sami hipisi nie zyskują nic, poza "wolnością" pariasa.

To co najbardziej imponuje w filmie Bruce'a Beresforda, to obsada. Cała reszta to jakaś wyświechtana kalka milionów podobnych filmów. Wypada to pretensjonalnie i mało autentycznie, a w ostatecznym rozrachunku jest po prostu nudne. Owszem, jest to i tak lepszy film od poprzedniej rzeczy Beresforda, jaką widziałem ("Kontrakt na zabijanie"), ale tamten naprawdę nisko postawił poprzeczkę, więc pokonać go nie jest żadnym wyczynem.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)