Playing for Keeps (2012)
Pewne rzeczy się nie zmieniają. Należy do nich z całą pewnością kaznodziejstwo Gabriele Muccino. Ale już wolę, kiedy opowiada miłe bajeczki, niż kiedy uderza w wysokie tony próbując powiedzieć coś ważnego.
"Trener bardzo osobisty" to kolejna produkcja Muccino, którą mógłby sponsorować Watykan. Tym razem tematem katechezy jest ojcostwo, odpowiedzialność rodzicielsko-partnerska jak i ustalanie priorytetów. Muccino pokazuje, że największym wyzwaniem nie jest radzenie sobie z problemami, ale powstrzymywanie się przed pokusami, kiedy świat zdaje się leżeć u naszych stóp. Niestety to, co opowiada reżyser z życiem codziennym niewiele ma wspólnego. W takie bajeczki to uwierzyć mogą jedynie ci widzowie, którzy mają pracę i pełne lodówki. Reszta może sobie co najwyżej pomarzyć o takim luksusie, jakim jest odrzucenie dobrej pracy, bo rodzinne wymagania są inne.
Niemniej jednak Muccino fajnie pokazał relację ojca i syna. Nawet jeśli otoczka fabularna jest naiwna i mocno kłamliwa, to jednak w tej relacji czuło się autentyczność. I dzięki temu byłem w stanie obrazowi wiele wybaczyć.
Ocena: 6
PS. Dobrze, że polski dystrybutor nie targetował tego filmu pod kibiców piłki nożnej, bo tłumacz zostałby ukatrupiony. Sam fanem piłki nożnej nie jestem, ale wiem jaka jest różnica między Porto a Portugalią, czego autor polskich napisów najwyraźniej nie wie.
"Trener bardzo osobisty" to kolejna produkcja Muccino, którą mógłby sponsorować Watykan. Tym razem tematem katechezy jest ojcostwo, odpowiedzialność rodzicielsko-partnerska jak i ustalanie priorytetów. Muccino pokazuje, że największym wyzwaniem nie jest radzenie sobie z problemami, ale powstrzymywanie się przed pokusami, kiedy świat zdaje się leżeć u naszych stóp. Niestety to, co opowiada reżyser z życiem codziennym niewiele ma wspólnego. W takie bajeczki to uwierzyć mogą jedynie ci widzowie, którzy mają pracę i pełne lodówki. Reszta może sobie co najwyżej pomarzyć o takim luksusie, jakim jest odrzucenie dobrej pracy, bo rodzinne wymagania są inne.
Niemniej jednak Muccino fajnie pokazał relację ojca i syna. Nawet jeśli otoczka fabularna jest naiwna i mocno kłamliwa, to jednak w tej relacji czuło się autentyczność. I dzięki temu byłem w stanie obrazowi wiele wybaczyć.
Ocena: 6
PS. Dobrze, że polski dystrybutor nie targetował tego filmu pod kibiców piłki nożnej, bo tłumacz zostałby ukatrupiony. Sam fanem piłki nożnej nie jestem, ale wiem jaka jest różnica między Porto a Portugalią, czego autor polskich napisów najwyraźniej nie wie.
Komentarze
Prześlij komentarz