Tensión sexual, Volumen 1: Volátil (2012)
Marco Berger ma u mnie duży kredyt zaufania od czasu "Planu B". Jak na razie widziałem prawie wszystkie jego filmy, więc jak tylko dowiedziałem się, że powstaje "Tensión sexual, Volumen 1: Volátil", znalazł się on na moim celowniku.
Nie jest to do końca jego samodzielny projekt. Jest to bowiem antologia składająca się z sześciu nowelek, z których tylko połowę zrealizował Berger, a drugą połowę nieznany mi wcześniej Marcelo Mónaco. Łączy je temat, który jest zarazem tytułem całości. I nie wymaga on chyba wyjaśnienia. "Tensión sexual" prezentuje różne oblicza erotycznego napięcia, jakie mniej lub bardziej niespodziewanie pojawia się pomiędzy dwójką osób. I trzeba przyznać, że panowie napięcie to potrafią oddać perfekcyjnie, nawet jeśli wszystko inne nie zawsze im wychodzi.
Świetna jest już pierwsza nowela "Ari", bardzo ambiwalentna w swoim wydźwięku. Bowiem z jednej strony można uznać, że wszystko rozgrywa się jedynie w głowie zadurzonego chłopaka, który zwyczajną troskę o klienta chce interpretować po swojemu. W ten sposób biedak stawia się na przegranej pozycji, ponieważ wyobraźnia podpowiada to, co nie ma odpowiednika w rzeczywistości. Ale mnie "Ari" skojarzył się trochę z pierwszą częścią "Raju" Seidla. Miałem wrażenie, że Ari doskonale wie, jak grać na swoich klientach, jak ich uwodzić w sposób zupełnie "niewinny", wszystko po to, żeby wracali po kolejne tatuaże (i przy okazji zostawiali więcej kasy), ale nigdy niczego wprost nie obiecujący.
Najbardziej spodobała mi się nowela Bergera "El primo". Jest ona jakby komplementarną wersją "Ariego". Tym razem jednak obie strony czują przyciąganie. Zaczyna się taniec, testowanie tego, czy to tylko pobożne życzenia, czy też naprawdę ten drugi coś czuje. I świetne zakończenie, kiedy wydaje się, że bohaterowie są o krok od spełnienia, czas upływa, pozostaje żal, że zmarnowało się czas. Berger w bardzo sugestywny sposób oddał intymne i emocjonalne aspekty całej sytuacji. Cudo! (Ps. Javier De Pietro wygląda tu zupełnie inaczej niż w "Ausente").
Niestety Berger nie wykorzystał do końca okazji w "Los brazos rotos". Praktycznie cały film wydaje się grą z widzem, co bardzo, ale to bardzo mi się spodobało. Bo scena niby nie ma w sobie nic erotycznego, ale przez kontekst, umieszczenie jej wśród pozostałych nowelek, nabiera drugiego znaczenia, a w zachowaniach pielęgniarza i jego podopiecznego możemy doszukiwać się podtekstów. I gdyby tak zostało do końca noweli, wtedy uznałbym ją za najlepsza. Niestety jedno spojrzenie wystarcza, by rozwiać złudzenia. Dla bohaterów to wcale nie było do końca niewinne przeżycie. Szkoda.
O dziwo, najsłabiej w tym zestawieniu wypadły dwie nowele, której bohaterami są kumple. Ani w "El otro" ani w "Entrenamiento" nie udało się uchwycić tego przejścia ze zwykłej znajomości do czegoś więcej. Nie ma tu tej zmysłowości, napięcia, jakie wyczuwa się w pozostałych nowelach. Zamiast tego mamy sporo niezręczności i nieprzekonywujące powielanie stereotypów.
Ocena: 6
Nie jest to do końca jego samodzielny projekt. Jest to bowiem antologia składająca się z sześciu nowelek, z których tylko połowę zrealizował Berger, a drugą połowę nieznany mi wcześniej Marcelo Mónaco. Łączy je temat, który jest zarazem tytułem całości. I nie wymaga on chyba wyjaśnienia. "Tensión sexual" prezentuje różne oblicza erotycznego napięcia, jakie mniej lub bardziej niespodziewanie pojawia się pomiędzy dwójką osób. I trzeba przyznać, że panowie napięcie to potrafią oddać perfekcyjnie, nawet jeśli wszystko inne nie zawsze im wychodzi.
Świetna jest już pierwsza nowela "Ari", bardzo ambiwalentna w swoim wydźwięku. Bowiem z jednej strony można uznać, że wszystko rozgrywa się jedynie w głowie zadurzonego chłopaka, który zwyczajną troskę o klienta chce interpretować po swojemu. W ten sposób biedak stawia się na przegranej pozycji, ponieważ wyobraźnia podpowiada to, co nie ma odpowiednika w rzeczywistości. Ale mnie "Ari" skojarzył się trochę z pierwszą częścią "Raju" Seidla. Miałem wrażenie, że Ari doskonale wie, jak grać na swoich klientach, jak ich uwodzić w sposób zupełnie "niewinny", wszystko po to, żeby wracali po kolejne tatuaże (i przy okazji zostawiali więcej kasy), ale nigdy niczego wprost nie obiecujący.
Najbardziej spodobała mi się nowela Bergera "El primo". Jest ona jakby komplementarną wersją "Ariego". Tym razem jednak obie strony czują przyciąganie. Zaczyna się taniec, testowanie tego, czy to tylko pobożne życzenia, czy też naprawdę ten drugi coś czuje. I świetne zakończenie, kiedy wydaje się, że bohaterowie są o krok od spełnienia, czas upływa, pozostaje żal, że zmarnowało się czas. Berger w bardzo sugestywny sposób oddał intymne i emocjonalne aspekty całej sytuacji. Cudo! (Ps. Javier De Pietro wygląda tu zupełnie inaczej niż w "Ausente").
Niestety Berger nie wykorzystał do końca okazji w "Los brazos rotos". Praktycznie cały film wydaje się grą z widzem, co bardzo, ale to bardzo mi się spodobało. Bo scena niby nie ma w sobie nic erotycznego, ale przez kontekst, umieszczenie jej wśród pozostałych nowelek, nabiera drugiego znaczenia, a w zachowaniach pielęgniarza i jego podopiecznego możemy doszukiwać się podtekstów. I gdyby tak zostało do końca noweli, wtedy uznałbym ją za najlepsza. Niestety jedno spojrzenie wystarcza, by rozwiać złudzenia. Dla bohaterów to wcale nie było do końca niewinne przeżycie. Szkoda.
O dziwo, najsłabiej w tym zestawieniu wypadły dwie nowele, której bohaterami są kumple. Ani w "El otro" ani w "Entrenamiento" nie udało się uchwycić tego przejścia ze zwykłej znajomości do czegoś więcej. Nie ma tu tej zmysłowości, napięcia, jakie wyczuwa się w pozostałych nowelach. Zamiast tego mamy sporo niezręczności i nieprzekonywujące powielanie stereotypów.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz