Interior. Leather Bar. (2013)
No tak. Moje obawy co do "Interior. Leather Bar" spełniły się. Travis Mathews robi wszystko, bym stracił do niego szacunek, jaki zaskarbił sobie po krótkometrażówce "I Want Your Love". "Inetrior. Leather Bar" to piąty jego film, jaki obejrzałem i jest on dokładnie taki sam jak wszystkie cztery wcześniejsze. Mathews zachowuje się jak typowy pornograf. Operuje dość skromny zasobem środków, powtarzając w kółko te same sceny. Żeby zachować uwagę widzów, oferuje fetyszyzację poprzez zmianę scenografii lub dodawanie innych atrakcji. Tym razem tą atrakcją mają być heteroseksualiści skonfrontowani z realnością homoseksualnego seksu. Co ciekawe ta konfrontacja dotyczy tylko i wyłącznie mężczyzn. Choć na planie jest kilka kobiet, to jednak ich opinie na temat tego, co się dzieje, nikogo nie interesują.
Prawdopodobnie nie frustrowałoby mnie to aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że Mathews jest dobrym reżyserem. A przynajmniej doskonale wyczuwa wizualną stronę swoich opowieści. Jest jednym z nielicznych twórców, którzy naprawdę świetnie pracuje na bliskich planach i ekstremalnych zbliżeniach. Ma niezwykłą umiejętność kreowania intymności. W "Interior. Leather Bar" to, co wyszło mu najlepiej to kompletnie zacieranie granicy między prawdą a artystyczną kreacją. Moją ulubioną sceną jest ta, w której "Val" siedzi w pokoju i czyta scenariusz. Zaraz potem widzimy, że obserwuje go jedna kamera, za nią stoi następna, całość obserwuje jeszcze jedna i w końcu ostatnia, z której obraz pokazany jest na ekranie.
Niestety to zatarcie granic, choć prowadzi do ciekawych, paradoksalnych ujęć, jednocześnie podkopuje wiarygodność przesłania filmu. Bo też bez możliwości oceny, czy cokolwiek w tym filmie jest autentyczne, (czy może nawet żona "Vala" jest tylko postacią ze scenariusza?) nie sposób odnieść się do ich reakcji. "Val" i "Franco" zachowują się w pewnym momencie tak, jakby byli na planie co najmniej filmu "2 Girls 1 Cup". Czy zatem naprawdę tak ich to, co zobaczyli, szokuje, czy jest to tylko gra?
"Interior. Leather Bar" sprawdza w praktyce jakie są granice tolerancji. Wymusza bowiem na bohaterach-heteroseksualistach o deklaratywnie liberalnych poglądach, by poznali jaka jest różnica między teoretycznym wypowiadaniem sądów wyzwolonych, a bycie postawionym oko w oko z rzeczywistymi konsekwencjami takich sądów. Łatwiej jest powiedzieć, że seks gejowski jest ok. Ale czy równie łatwo jest to powiedzieć, kiedy widzi się faceta robiącego loda?
Niestety wzorem samego Franco (który gdzieś przemyka na drugim planie), film zadaje tylko połowiczne pytania, a rzeczywistego problemu nawet nie podejmuje. A przecież, kiedy obserwuje się "Vala", jak na dłoni widać, że problem tkwi gdzie indziej. Prawdziwe pytanie, na które "Interior" nie daje żadnej odpowiedzi (a nawet nie wskazuje na to, że pytanie to w ogóle zauważa), brzmi bowiem tak: czy jeśli widok dwóch (lub więcej) facetów uprawiających seks mierzi, wywołuje dyskomfort, to czy oznacza to, że osoba taka mimo deklarowanej tolerancji jest w rzeczywistości homofonem? A może są to dwie oddzielne kwestie? Szkoda, że twórcy nie podejmują tematu, bo jest on moim zdaniem ciekawszy niż puste obserwowanie reakcji heteroseksualisty postawionego w mało komfortowej sytuacji. Osobiście oczywiście popieram tę drugą opcję i uważam, że "Val" został postawiony w sytuacji nie do końca fair. Ale ponieważ twórcy nie wgryźli się w temat, zostajemy w tej kwestii tak naprawdę z niczym.
Ostatecznie "Interior. Leather Bar" jest, przynajmniej dla mnie, opowieścią o uległości, wykorzystaniu i skłonności do manipulacji. "Val" jawi się tu jako postać ufna i lojalna, która daje się wykorzystywać kumplowi, nawet jeśli nie jest to do końca rozsądne. Tytułowy skórzany bar odnosi się do S/M, czyli seksualizowanej formy uległości i dominacji. Jednak "Interior" pokazuje również jej aspekty aseksualny, równie silmy emocjonalnie. "Franco" jest tu masterem, "Val" jego popychadłem. "Val" jest psychicznie i emocjonalnie "torturowany" (ale czyni to dobrowolnie), zobowiązania wobec mastera są istotniejsze nawet od zobowiązań wobec żony i nie ma na to wpływu fakt, że master się w połowie projektu zmywa. W ten sposób jest to też studium przyjaźni, gdzie wyraźnie obie osoby nie są sobie równe, ale są komplementarne i wzajemnie się uzupełniają.
Ocena: 5
Prawdopodobnie nie frustrowałoby mnie to aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że Mathews jest dobrym reżyserem. A przynajmniej doskonale wyczuwa wizualną stronę swoich opowieści. Jest jednym z nielicznych twórców, którzy naprawdę świetnie pracuje na bliskich planach i ekstremalnych zbliżeniach. Ma niezwykłą umiejętność kreowania intymności. W "Interior. Leather Bar" to, co wyszło mu najlepiej to kompletnie zacieranie granicy między prawdą a artystyczną kreacją. Moją ulubioną sceną jest ta, w której "Val" siedzi w pokoju i czyta scenariusz. Zaraz potem widzimy, że obserwuje go jedna kamera, za nią stoi następna, całość obserwuje jeszcze jedna i w końcu ostatnia, z której obraz pokazany jest na ekranie.
Niestety to zatarcie granic, choć prowadzi do ciekawych, paradoksalnych ujęć, jednocześnie podkopuje wiarygodność przesłania filmu. Bo też bez możliwości oceny, czy cokolwiek w tym filmie jest autentyczne, (czy może nawet żona "Vala" jest tylko postacią ze scenariusza?) nie sposób odnieść się do ich reakcji. "Val" i "Franco" zachowują się w pewnym momencie tak, jakby byli na planie co najmniej filmu "2 Girls 1 Cup". Czy zatem naprawdę tak ich to, co zobaczyli, szokuje, czy jest to tylko gra?
"Interior. Leather Bar" sprawdza w praktyce jakie są granice tolerancji. Wymusza bowiem na bohaterach-heteroseksualistach o deklaratywnie liberalnych poglądach, by poznali jaka jest różnica między teoretycznym wypowiadaniem sądów wyzwolonych, a bycie postawionym oko w oko z rzeczywistymi konsekwencjami takich sądów. Łatwiej jest powiedzieć, że seks gejowski jest ok. Ale czy równie łatwo jest to powiedzieć, kiedy widzi się faceta robiącego loda?
Niestety wzorem samego Franco (który gdzieś przemyka na drugim planie), film zadaje tylko połowiczne pytania, a rzeczywistego problemu nawet nie podejmuje. A przecież, kiedy obserwuje się "Vala", jak na dłoni widać, że problem tkwi gdzie indziej. Prawdziwe pytanie, na które "Interior" nie daje żadnej odpowiedzi (a nawet nie wskazuje na to, że pytanie to w ogóle zauważa), brzmi bowiem tak: czy jeśli widok dwóch (lub więcej) facetów uprawiających seks mierzi, wywołuje dyskomfort, to czy oznacza to, że osoba taka mimo deklarowanej tolerancji jest w rzeczywistości homofonem? A może są to dwie oddzielne kwestie? Szkoda, że twórcy nie podejmują tematu, bo jest on moim zdaniem ciekawszy niż puste obserwowanie reakcji heteroseksualisty postawionego w mało komfortowej sytuacji. Osobiście oczywiście popieram tę drugą opcję i uważam, że "Val" został postawiony w sytuacji nie do końca fair. Ale ponieważ twórcy nie wgryźli się w temat, zostajemy w tej kwestii tak naprawdę z niczym.
Ostatecznie "Interior. Leather Bar" jest, przynajmniej dla mnie, opowieścią o uległości, wykorzystaniu i skłonności do manipulacji. "Val" jawi się tu jako postać ufna i lojalna, która daje się wykorzystywać kumplowi, nawet jeśli nie jest to do końca rozsądne. Tytułowy skórzany bar odnosi się do S/M, czyli seksualizowanej formy uległości i dominacji. Jednak "Interior" pokazuje również jej aspekty aseksualny, równie silmy emocjonalnie. "Franco" jest tu masterem, "Val" jego popychadłem. "Val" jest psychicznie i emocjonalnie "torturowany" (ale czyni to dobrowolnie), zobowiązania wobec mastera są istotniejsze nawet od zobowiązań wobec żony i nie ma na to wpływu fakt, że master się w połowie projektu zmywa. W ten sposób jest to też studium przyjaźni, gdzie wyraźnie obie osoby nie są sobie równe, ale są komplementarne i wzajemnie się uzupełniają.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz