Philomena (2013)

No cóż. Nie da się ukryć, że jestem "Tajemnicą Filomeny" nieco rozczarowany. Co niestety w przypadku Frearsa stało się już regułą. Na szczęście tym filmem wrócił przynajmniej na poziom przeciętności, po tym koszmarze, jaki zaserwował "Żądzami i pieniędzmi". Jednak scenariusz wymagał kogoś odważniejszego, kto nadałby ciekawej historii Znaczenia.


Rozumiem, dlaczego "Tajemnica Filomeny" budzi zachwyt u wielu osób. Jest dobrze zagrana. Była kręcona w pięknych okolicznościach przyrody. Całość ozdobiono bajkową muzyczką, która tuli i kołysze, a sama fabuła jest perfekcyjną mieszanką humoru i smutku. To film, który ogląda się łatwo, miło i przyjemnie. Ale Frears uzyskał to rezygnując z wyrazistości. Zaprzepaścił tym samym szansę, jaką stworzyli scenarzyści, by pokazać, jak jeden i ten sam świat może być odmiennie odbierany. Filomena i Martin stoją na dwóch krańcach światopoglądowego spektrum. Ich podejście do życia, wiary, religii, stosunek do ludzi i tego, co istotne nie może się bardziej od siebie różnić. To silne filary, które mogły udźwignąć fascynującą fabułę. Frears jednak najwyraźniej bał się, że może mu wyjść rzecz oskarżycielska, ale popełnił tu błąd, którego trudno jest mi wybaczyć (sic!). Ostrość wcale przecież nie musi oznaczać stawania po którejś stronie konfliktu. Ba, wcale nie znaczy, że musi być jakiś konflikt. Dwie różne wizje świata nie muszą się wykluczać i o tym właśnie – tak można domyślać się – miała być "Filomena" w zamyśle Coogana i Pope'a. U Frearsa sprowadziła się ona do bezpiecznych dygresyjek i łagodnych zabaw dialogowych: wszystko letnie, bezpieczne, bez smaku.

Ocena: 6

Komentarze

  1. To prawda, Frears ostatnio trochę rozczarowuje. Tych jego "Żądzy i pieniędzy" nie chce mi się nawet tknąć. I pomyśleć, że jest autorem filmu, który zaliczam do pierwszej piątki moich ulubionych. Mówisz, że wszystko jest letnie, bezpieczne... to dziwne, na starość mógłby się ośmielić, nie ma już wiele do stracenia. A może mu się już nie chce, nic nie musi, a filmy robi bardziej z nawyku niż pasji. Dobrze, że tu chociaż gra Dench. Ją zawsze warto zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NA starość większość reżyserów raczej idzie w stronę perfekcyjnej nijakości. Scorsese i jego "Wilk" to jedyny wyjątek z ostatnich miesięcy, jaki przychodzi mi teraz do głowy. Ale "Filomena", jeśli zignoruje się potencjał tkwiący w scenariuszu, jest przynajmniej na tyle sympatycznym filmidłem, że nie boli to, iż nie jest czymś więcej. A Dench oczywiście zagrała świetnie.

      Usuń
    2. popieram Dench zagrała świetnie, Was irytuje miałkość filmu, ostrożność reżysera, a ja musiałem słuchać przez niecałą godzinę na moje szczęście wywodów jak to wrednie pokazano kościół katolicki, po co w filmie jakiś gej i ogólnie dlaczego nie powiedziałem zapraszając na film, że to takie skandalizujące dzieło biegnące za tanią sensacją. Powiedziała to moja znajoma i spowodowała, że szukałem szczęki.

      Usuń
    3. Co też dla ludzi bywa skandalizujące.

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)