Kreuzweg (2014)
Kino intelektualne najwyższej próby. Podczas seansu myśli cały czas przelatywały mi przez głowę, nie mogłem nawet na chwilę przestać analizować, rozważać, dywagować. Wszystko przez to, co widziałem na ekranie. Każda scena to pokarm dla myśli.
"Droga krzyżowa" to ewenement. Podejmuje jeden z najtrudniejszych tematów – duchowości i religijności. Jednak reżyser jeszcze utrudnił sobie zadanie, ponieważ postanowił nie dać się zwieść żadnej ze stron dyskusji, pokazując racje obu stron, sprawiedliwie i z równym oddaniem. "Racje" to słowo idealnie tu pasujące, ponieważ przyjmując jedną lub przeciwną perspektywę jest absolutnie przekonujący i to co mówi jest (z tego punktu widzenia) całkowicie prawdziwe. Dlatego też "Droga krzyżowa" jest zarazem jednym z najlepszych antyreligijnych filmów jak i proreligijnych, jakie powstały w ostatnich czasach. Co więcej, do obrony jednej bądź przeciwnej strony wykorzystywane są dokładnie te same sceny.
I tak, religia jest tu ukazana jako proces indukowania zaburzeń psychicznych. Poprzez pielęgnowanie strachu i nierealnych oczekiwań wierni wprowadzani są w stan, w którym racjonalność staje się całkowicie irracjonalna, co prowadzi do destrukcji siebie lub też otoczenia. Ale te same sceny pokazują też, że mówienie o chorobie psychicznej jest de facto atakiem na religię, kiedy jej przekaz jest niewygodny dla potencjalnych wiernych. Większość chce wierzyć w Boga, ale zarazem chce robić to, co uważa za słuszne, a nie to, co jest słuszne. Oznacza to ni mniej ni więcej, jak tylko potężne dążenie do tego, by dogmaty wiary dostosowywały się do obyczajów, a nie obyczaje do wiary. Tymczasem, jeśli traktujemy religię naprawdę poważnie, to musimy uznawać, że są pewne zasady, które w danej religii są niezmienne i które nie podlegają negocjacji, nawet jeśli opinia publiczna naśmiewa się z nich i uznaje za zabobony. Oto paradoks ludzkiej natury: pragnienie uniwersalności pewnych zasad, pod warunkiem, że zasady te będą ulegać zmianom cywilizacyjny,
Z jednej strony religia chrześcijańska pokazana jest jako kult zakompleksionych ludzi, mających fiksację na punkcie cierpienia i męczeństwa. Z drugiej jednak strony dziś ludzie prawdziwie wierzący mają prawo czuć się prześladowanymi. W racjonalnym świecie cywilizacji zachodu nie ma miejsca dla cudów i Boga rozumianego w tradycyjny sposób. Ci, którzy mimo wszystko próbują żyć zgodnie ze swoją wiarą, stają się obiektami szykan, a jeszcze częściej mimowolnych, nieumyślnych ataków na swoją wiarę (najlepiej pokazuje to scena lekcji WF).
Z jednej strony ostrzeżenia o diabelskiej muzyce i wyzywających reklamach brzmią śmiesznie. Ale z drugiej strony te argumenty są w stu procentach prawdziwe (po cóż innego istnieje muzyka rozrywkowa, jak właśnie nie po to, by rozruszać towarzystwo, zagłuszyć wstyd, obniżyć poziom zahamowań? erotyzująca reklama sama w sobie nie jest niczym złym, ale będąc masowo nimi bombardowani wyrabiamy w sobie przyzwolenie na zachowania, która już niekoniecznie są dobre – przynajmniej z punktu widzenia danej wiary). Z jednej strony to, co mówi ksiądz jest rozsądne, logiczne i prawdziwe. Z drugiej jednak strony te słowa mają głębszy sens, którego zwyczajny człowiek (a już z całą pewnością nie 14-letnia dziewczyna) nie jest w stanie pojąć. Traktowane dosłownie prowadzą do wypaczeń. Marie bacząc, by unikać grzechów, jednocześnie popełnia znacznie poważniejsze wykroczenia przeciwko Bogu i zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
I tak, można byłoby każdą sceną, każdą myśl rozdzierać na kawałki i prześwietlać z różnych stron. A przecież na tym się nie kończy "Droga krzyżowa". Podskórnie jest to przecież także dramat jednostki i rodziny nie mający wiele wspólnego z wiarą bohaterów (a przynajmniej nie wprost). Kluczowa dla zrozumienia tego aspektu jest postać ojca i jego zagadkowa bierność. Relacje córka-matka, córka-ojciec, mąż-żona mają tu bardzo specyficzny charakter, to droga, na której aż roi się od niewybuchów. Nic więc dziwnego, że Marie czy jej brat stają się ofiarami spaceru po tej drodze. Wiara wydaje się dostarczać Marie doskonałego narzędzia, ale czy niekoniecznie musi być przyczyną.
Ocena: 9
"Droga krzyżowa" to ewenement. Podejmuje jeden z najtrudniejszych tematów – duchowości i religijności. Jednak reżyser jeszcze utrudnił sobie zadanie, ponieważ postanowił nie dać się zwieść żadnej ze stron dyskusji, pokazując racje obu stron, sprawiedliwie i z równym oddaniem. "Racje" to słowo idealnie tu pasujące, ponieważ przyjmując jedną lub przeciwną perspektywę jest absolutnie przekonujący i to co mówi jest (z tego punktu widzenia) całkowicie prawdziwe. Dlatego też "Droga krzyżowa" jest zarazem jednym z najlepszych antyreligijnych filmów jak i proreligijnych, jakie powstały w ostatnich czasach. Co więcej, do obrony jednej bądź przeciwnej strony wykorzystywane są dokładnie te same sceny.
I tak, religia jest tu ukazana jako proces indukowania zaburzeń psychicznych. Poprzez pielęgnowanie strachu i nierealnych oczekiwań wierni wprowadzani są w stan, w którym racjonalność staje się całkowicie irracjonalna, co prowadzi do destrukcji siebie lub też otoczenia. Ale te same sceny pokazują też, że mówienie o chorobie psychicznej jest de facto atakiem na religię, kiedy jej przekaz jest niewygodny dla potencjalnych wiernych. Większość chce wierzyć w Boga, ale zarazem chce robić to, co uważa za słuszne, a nie to, co jest słuszne. Oznacza to ni mniej ni więcej, jak tylko potężne dążenie do tego, by dogmaty wiary dostosowywały się do obyczajów, a nie obyczaje do wiary. Tymczasem, jeśli traktujemy religię naprawdę poważnie, to musimy uznawać, że są pewne zasady, które w danej religii są niezmienne i które nie podlegają negocjacji, nawet jeśli opinia publiczna naśmiewa się z nich i uznaje za zabobony. Oto paradoks ludzkiej natury: pragnienie uniwersalności pewnych zasad, pod warunkiem, że zasady te będą ulegać zmianom cywilizacyjny,
Z jednej strony religia chrześcijańska pokazana jest jako kult zakompleksionych ludzi, mających fiksację na punkcie cierpienia i męczeństwa. Z drugiej jednak strony dziś ludzie prawdziwie wierzący mają prawo czuć się prześladowanymi. W racjonalnym świecie cywilizacji zachodu nie ma miejsca dla cudów i Boga rozumianego w tradycyjny sposób. Ci, którzy mimo wszystko próbują żyć zgodnie ze swoją wiarą, stają się obiektami szykan, a jeszcze częściej mimowolnych, nieumyślnych ataków na swoją wiarę (najlepiej pokazuje to scena lekcji WF).
Z jednej strony ostrzeżenia o diabelskiej muzyce i wyzywających reklamach brzmią śmiesznie. Ale z drugiej strony te argumenty są w stu procentach prawdziwe (po cóż innego istnieje muzyka rozrywkowa, jak właśnie nie po to, by rozruszać towarzystwo, zagłuszyć wstyd, obniżyć poziom zahamowań? erotyzująca reklama sama w sobie nie jest niczym złym, ale będąc masowo nimi bombardowani wyrabiamy w sobie przyzwolenie na zachowania, która już niekoniecznie są dobre – przynajmniej z punktu widzenia danej wiary). Z jednej strony to, co mówi ksiądz jest rozsądne, logiczne i prawdziwe. Z drugiej jednak strony te słowa mają głębszy sens, którego zwyczajny człowiek (a już z całą pewnością nie 14-letnia dziewczyna) nie jest w stanie pojąć. Traktowane dosłownie prowadzą do wypaczeń. Marie bacząc, by unikać grzechów, jednocześnie popełnia znacznie poważniejsze wykroczenia przeciwko Bogu i zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
I tak, można byłoby każdą sceną, każdą myśl rozdzierać na kawałki i prześwietlać z różnych stron. A przecież na tym się nie kończy "Droga krzyżowa". Podskórnie jest to przecież także dramat jednostki i rodziny nie mający wiele wspólnego z wiarą bohaterów (a przynajmniej nie wprost). Kluczowa dla zrozumienia tego aspektu jest postać ojca i jego zagadkowa bierność. Relacje córka-matka, córka-ojciec, mąż-żona mają tu bardzo specyficzny charakter, to droga, na której aż roi się od niewybuchów. Nic więc dziwnego, że Marie czy jej brat stają się ofiarami spaceru po tej drodze. Wiara wydaje się dostarczać Marie doskonałego narzędzia, ale czy niekoniecznie musi być przyczyną.
Ocena: 9
Myślisz, że mi się spodoba? Nie wiem, czy masz możliwość odpowiedzieć na to pytanie, ale spróbuję.:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, jak podkreślasz podejście twórcy do tematu.
Jeśli jakimś wskaźnikiem mogą być oceny moich znajomych, to wątpię (dają głównie 5 lub 6).
UsuńTylko pozazdrościć, że możesz takie ciekawe filmy oglądać.
OdpowiedzUsuńFilm chyba wejdzie do naszych kin, choć pewnie niezbyt szybko.
Usuń