Líbánky (2013)
Ślub. Moment, w którym dwoje ludzi łączy swoje losy w jedno. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak olbrzymiej trzeba odwagi, by oddać swoje życie obcej osobie? Jak przerażająco niezachwiana musi być wiara, że zna się swojego ukochanego, że nawet jeśli są rzeczy z przeszłości, o których nie mamy pojęcia, to nie są to rzeczy istotne, bo wiemy - z niezachwianą pewnością - co jest w jego sercu, w duszy, jakim jest człowiekiem. Prędzej czy później jednak ta wiara zostanie przetestowana. Prawda wyjdzie na jaw i co wtedy?
Dla Terezy i Radima test przyszedł szybciej niż dla większości par, bo jeszcze podczas wesela. Przypadkowe spotkanie, tajemniczy nieznajomy, który wcale nieznajomym nie jest. Czy państwo młodzi sobie tego życzą czy też nie, jest zdeterminowany, by przypomnieć dawno pogrzebaną przeszłość.
"Po ślubie" to trochę łagodniejsza wersja "Festen". Jan Hřebejk pokazuje, że można zmyć z rąk nie do końca przysłowiową krew, że można zakopać dawne winy pod maską dorosłości i dojrzałości, ale dusza nie zapomina. Jest to również film próbujący odpowiedzieć na pytanie o to, czy człowiek naprawdę się może zmienić, czy może jedynie z poczucia winy lub strachu wmawia światu, a przede wszystkim samemu sobie, że nie jest już tym samym niedojrzałym zwyrodnialcem. Ale deklaracje to jedno, a czyny to zupełnie co innego. Hřebejk ukazuje też niezwykłą łatwość, z jaką ludziom (w szczególności dzieciom) przychodzi popełniać czyny brutalne (czy też na granicy owej brutalności). Przy całym tym wywyższaniu się, osłanianiu pierzyną cywilizacji, natura ludzka pozostaje dzikim zezwierzęceniem: jesteś albo drapieżcą albo ofiarą.
Film Hřebejka to prosta opowieść o ludzkich dramatach. Ale za słonecznymi plenerami i mało skomplikowaną narracją kryje się wstrząsająco ponury obraz ludzkiej istoty. Gorzki jest ślub czeskiego twórcy. Ale osładzają go świetne kreacje Geislerovej i Černýego. Moją zaś uwagę przykuł w szczególności Stanislav Majer, którego chyba po raz pierwszy widziałem na dużym ekranie. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni.
Ocena: 7
Dla Terezy i Radima test przyszedł szybciej niż dla większości par, bo jeszcze podczas wesela. Przypadkowe spotkanie, tajemniczy nieznajomy, który wcale nieznajomym nie jest. Czy państwo młodzi sobie tego życzą czy też nie, jest zdeterminowany, by przypomnieć dawno pogrzebaną przeszłość.
"Po ślubie" to trochę łagodniejsza wersja "Festen". Jan Hřebejk pokazuje, że można zmyć z rąk nie do końca przysłowiową krew, że można zakopać dawne winy pod maską dorosłości i dojrzałości, ale dusza nie zapomina. Jest to również film próbujący odpowiedzieć na pytanie o to, czy człowiek naprawdę się może zmienić, czy może jedynie z poczucia winy lub strachu wmawia światu, a przede wszystkim samemu sobie, że nie jest już tym samym niedojrzałym zwyrodnialcem. Ale deklaracje to jedno, a czyny to zupełnie co innego. Hřebejk ukazuje też niezwykłą łatwość, z jaką ludziom (w szczególności dzieciom) przychodzi popełniać czyny brutalne (czy też na granicy owej brutalności). Przy całym tym wywyższaniu się, osłanianiu pierzyną cywilizacji, natura ludzka pozostaje dzikim zezwierzęceniem: jesteś albo drapieżcą albo ofiarą.
Film Hřebejka to prosta opowieść o ludzkich dramatach. Ale za słonecznymi plenerami i mało skomplikowaną narracją kryje się wstrząsająco ponury obraz ludzkiej istoty. Gorzki jest ślub czeskiego twórcy. Ale osładzają go świetne kreacje Geislerovej i Černýego. Moją zaś uwagę przykuł w szczególności Stanislav Majer, którego chyba po raz pierwszy widziałem na dużym ekranie. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz