Enemy (2013)

Gdybym nie widział "Żałobnej parady róż", zapewne "Wroga" oceniłbym wyżej. Jednak w porównaniu z japońskim klasykiem dzieło Denisa Villeneuve'a ledwie ociera się o granice niejednoznaczności, pozostając zaskakująco asekuracyjnym jeśli chodzi o eksperymentowanie narracją i formą. Nawet Cronenberg i Lynch naście lat temu byli odważniejsi w swoich psychodelicznych dziełach.




Sama koncepcja "Wroga" jest jednak bardzo ciekawa. To próba połączenia konwencjonalnej opowieści SF z traktatem psychologiczno-filozoficznym o naturze człowiek. Z tego pierwszego wzięte są wątki sobowtóra (motyw mocno w stylu Dicka) i podróży w czasie (a w szczególności konsekwencji istnienia dwóch "ja" w tej samej czasoprzestrzeni). Z tego drugiego wzięte zostały pytania o tożsamość jednostkową, jej granice i interakcje ze światem zewnętrznym.

Villeneuve próbuje we "Wrogu" opowiedzieć nie wprost o procesach transformacyjnych psychiki, o zmianie czy raczej możliwości zmiany, która być może jest po prostu powrotem do punktu wyjścia, choć ten znajduje się w innym miejscu. Reżyser użył jednak innego paradygmatu. Zamiast bowiem płynnego przechodzenia jednego stanu w drugi, on każdemu ze stanów nadaje odrębność. Narracja "Wroga" czerpie więc garściami z fizyki kwantowej. Adam i Anthony są niczym kot Schrödingera – (nie)istnieją jednocześnie, a ostatecznie determinuje ich byt wola zewnętrznego obserwatora. Przeniesienie na grunt psychologii koncepcji kwantowych mogło prowadzić do ciekawych wniosków. Jednak reżyser tak naprawdę jedynie sugeruje pytania, więc na odpowiedzi nie ma już w ogóle odwagi. A szkoda.

Formalnie "Wróg" stara się być filmem eksperymentalnym. Ale jest to przykład dość łagodnej formy ekscentryzmu. Kanadyjczyk snuje aluzje do Lyncha i Cronenberga, ale nie potrafi nadać całości własnego charakteru. Ciekaw jestem, czy ta niemoc przekroczenia ograniczeń wynika z osobowości reżysera, czy raczej z faktu, że film ma całkiem imponującą obsadę, więc nie mógł być tak ryzykownie "inny", jak to byłoby możliwe w przypadku mniej znanych aktorów.

Ocena: 6

Komentarze

  1. O Jezu, ale mnie zniechęciłeś do tego filmu, Może lepiej, żeby się ten reżyser, nie brał za formalne eksperymenty? Nie każdy się nadaje do opowiadania historii o życiu w dziwaczny sposób. Przecież nie każdy musi próbować być Lynchem czy Cronenbergiem by być atrakcyjnym. Ech! Tylko Gyllenhaala żal.
    bafi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jego próba nie jest aż tak zła, po prostu mogła być lepsza. Jestem jednak chyba wyjątkiem. Większości moich znajomych film się nie podobał.

      Usuń
  2. Przecież to Villeneuve. Ma u mnie taki kredyt zaufania że film obejrzę. To tylko kwestia czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam jego Pogorzelisko. Zaczynam jednak podejrzewać, że był to wypadek przy pracy. Pozostałym jego filmom zawsze czegoś brakuje

      Usuń
  3. Masz na myśli "Funeral Procession of Roses"? Pisałeś o tym filmie kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i to ledwie parę dni temu http://tornepl.blogspot.com/2014/08/1969.html

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)