Mary's Land (2013)

"Ziemia Maryi" to kino sekciarskie. Mamy więc obowiązkowe bombardowanie miłością, absolutnie pozytywny przekaz bez jakichkolwiek nakazów, a jedynie z łagodnym zachęcaniem, negatywy nie są ignorowane, ale sprytnie zmieniane w dobrą nowinę. Ponieważ nie mam do czynienia z kinem tego rodzaju zbyt często, film obejrzałem z zainteresowanie.




I w sumie film mi się spodobał. W bombardowaniu miłością jest coś naprawdę uwodzącego. Ale jestem zbyt wielkim cynikiem i mnie reżyser do kultu maryjnego nie przekonał. Za to pokazał mi twarz kościoła naiwnego. Tworzą go zwyczajni wierni (nawet jeśli mają miliony na koncie), którzy nie są oblatani w teologii i historii religii. Ich wiara jest szczera, silna, ale bardzo prosta, miejscami niebezpiecznie bliska herezji. Niezależnie od swojej wymowy "Ziemia Maryi" pokazuje to, co tak naprawdę się liczy w życiu człowieka, co było siłą przyciągającą do Kościoła. To moc przebaczenia. Gdyby Kościół był taki, jakim malują go twórcy tego filmu, nie byłby dziś w kryzysie. W "Ziemi Maryi" nie ma agresji, nie ma odrzucenia, nie ma piętnowania, nie ma nienawiści. Są otwarte ramiona, które pocieszą, są wyciągnięte ręce, które podniosą, gdy człowiek upadnie, jest bezinteresowne oddanie, które nie pyta o pieniądze, a przede wszystkim jest cierpliwość, za sprawą której przebaczenie nie jest produktem reglamentowanym.

Nawet jeśli nie potrafię kupić przesłania filmu, to i tak całość jest tak zrobiona, że autentycznie tęskniłem za Kościołem, jakiego obraz jest tu prezentowany. O ile bowiem niektóre elementy wiary są dla mnie nie do przyjęcia, to jednak zaprezentowane wzory postępowania popieram całym sercem. Najlepiej widać to na przykładzie lekarza, który z powodu swoich przekonań przestał wykonywać aborcje. Co on zrobił? Poinformował o tym szpital, po czym odszedł i założył prywatną klinikę, w której leczy zgodnie ze swoim sumienie. I to jest właściwe postępowanie. A nie to, co wyczynia prof. Chazan.

Oprócz pozytywnych wzorów, spodobała mi się trochę błazeńska forma filmu (szpiegowski początek i "Biblia dla opornych"). Ja wiem, że jest to jeden ze sposobów manipulowania stosowany we wszystkich ruchach religijnych. Humor i pewien dystans do nauk jakie się przekazuje mają na celu w sceptycznie nastawionych odbiorcach burzyć mur niewiary i przygotowywać grunt pod przyjęcie "prawdy". Ale ja już wolę tego rodzaju manipulację, bo przynajmniej czuję, że twórcom na mnie zależy. I choć w moim przypadku nie jest to skuteczne, to i tak uprzyjemnia seans.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)