Joe (2013)
"Joe" to opowieść o świecie zmarłych, o tych, którzy nie żyją, ale jeszcze nie przeszli dalej, pozostając w naszym świecie. Ich egzystencja nie jest godna pozazdroszczenia. Są nie w pełni świadomi tego, z stanu, w jakim się znajdują. Mniej więcej zdają sobie sprawę z kierunku, w jakim pcha ich fatum, ale nie są w stanie nic z tym zrobić. Prąd zdarzeń zawsze ich porywa, a to kim są, czym stali się w wyniku doświadczeń i wychowania, zamyka im inne drogi postępowania. Błędne koło tragedii zawsze się domyka i przerwać je może jedynie akceptacja słabych promyków nadziei.
W świecie "Joe" zmarli żyją ramię w ramię z żywymi. Nie ma między nimi żadnej różnicy. I to jest chyba najbardziej przygnębiające. David Gordon Green opowiada o biedakach, o tych, którzy z trudem walczą o byt lub też z tej walki dawno zrezygnowali, by dryfować od jednej eksplozji brutalności do następnej. Ich egzystencja jest równie pusta, równie fatalistyczna i równie niezmienna, jak martwych tak, że kiedy przekroczą granicę, nie zauważą żadnej różnicy. Z tego powodu "Joe" jest filmem mocno depresyjnym, więc odradzam jego oglądanie tym, którzy są akurat w dołku.
Jako sam film "Joe" budzi moje mieszane uczucia. Podoba mi się to, w jakim kierunki w wyniku seansu podążyły moje myśli. Podobały mi się niektóre sceny, zdjęcia, muzyczne kawałki. Ale były to jedynie przebłyski, po których wracała apatia. Być może była ona z premedytacją indukowana przez reżysera (w takim razie powinienem go dodatkowo wychwalać za narzucenie mi emocjonalnego klimatu, w jakim na co dzień egzystują bohaterowie "Joe"), ale i tak straszliwie mnie całość wymęczyła. Co uniemożliwia mi jego docenienie.
Ocena: 5
W świecie "Joe" zmarli żyją ramię w ramię z żywymi. Nie ma między nimi żadnej różnicy. I to jest chyba najbardziej przygnębiające. David Gordon Green opowiada o biedakach, o tych, którzy z trudem walczą o byt lub też z tej walki dawno zrezygnowali, by dryfować od jednej eksplozji brutalności do następnej. Ich egzystencja jest równie pusta, równie fatalistyczna i równie niezmienna, jak martwych tak, że kiedy przekroczą granicę, nie zauważą żadnej różnicy. Z tego powodu "Joe" jest filmem mocno depresyjnym, więc odradzam jego oglądanie tym, którzy są akurat w dołku.
Jako sam film "Joe" budzi moje mieszane uczucia. Podoba mi się to, w jakim kierunki w wyniku seansu podążyły moje myśli. Podobały mi się niektóre sceny, zdjęcia, muzyczne kawałki. Ale były to jedynie przebłyski, po których wracała apatia. Być może była ona z premedytacją indukowana przez reżysera (w takim razie powinienem go dodatkowo wychwalać za narzucenie mi emocjonalnego klimatu, w jakim na co dzień egzystują bohaterowie "Joe"), ale i tak straszliwie mnie całość wymęczyła. Co uniemożliwia mi jego docenienie.
Ocena: 5
Cage z brodą, No, no, dobrze mu w niej. Faceci to mają fajnie, prawda, zapuszczą sobie brodę i fiku miku! mogą wyglądać jak nie oni, często nawet lepiej.
OdpowiedzUsuńTo zależy od brody. Niektóre są tak straszne, że powinny być zakazane :)
UsuńO tak, masz rację, niektóre są obrzydliwe, fuj!
Usuńbf