Wolf Creek 2 (2013)
Pierwszy "Wolf Creek" trochę mnie rozczarował. Za bardzo przypominał folder turystyczny, stanowiąc reklamę pięknych krajobrazów Australii. W drugiej części Greg Mclean wziął się jednak w garść i skoncentrował na tym, co naprawdę ważne, czyli na wyczynach Micka Taylora. Dzięki temu "Wolf Creek 2" jest bardziej satysfakcjonującym slasherem.
Co prawda pożegnanie z formułą turystycznej reklamówki nie przyszło Mcleanowi łatwo i tak naprawdę nie do końca się udało. Uciął sporo z widoczków, ale sceny te zostały nakręcone, czego dowodem jest długość materiału usuniętego dołączonego na płycie DVD. Trochę też zostało w samym filmie, ale poza sekwencją historycznego "quizu" wcale to nie razi. Wspomniany "quiz" jednak jest najsłabszą część fabuły, za bardzo spowalniając tempo (mimo zagrożenia, nie ma też w sobie wystarczającego poziomu napięcia).
Za to pierwsza godzina filmu to gatunkowa najwyższa jakość. Świetna jest sekwencja z policjantami (i "strzał w dziesiątkę"!). Bardzo dobrze bawiłem się też podczas wątku Rutgera i Katariny. Główne danie, czyli historia Paula wypada słabiej, choć i tu znalazło się miejsce dla kilku niezłych momentów (masakra kangurów, gościnna starsza para).
Mam nadzieję, że Mclean postanowi jeszcze kiedyś wrócić do postaci Micka Taylora. Bo ten australijski ksenofob jeszcze nie pokazał wszystkiego, na co go stać.
Ocena: 7
Co prawda pożegnanie z formułą turystycznej reklamówki nie przyszło Mcleanowi łatwo i tak naprawdę nie do końca się udało. Uciął sporo z widoczków, ale sceny te zostały nakręcone, czego dowodem jest długość materiału usuniętego dołączonego na płycie DVD. Trochę też zostało w samym filmie, ale poza sekwencją historycznego "quizu" wcale to nie razi. Wspomniany "quiz" jednak jest najsłabszą część fabuły, za bardzo spowalniając tempo (mimo zagrożenia, nie ma też w sobie wystarczającego poziomu napięcia).
Za to pierwsza godzina filmu to gatunkowa najwyższa jakość. Świetna jest sekwencja z policjantami (i "strzał w dziesiątkę"!). Bardzo dobrze bawiłem się też podczas wątku Rutgera i Katariny. Główne danie, czyli historia Paula wypada słabiej, choć i tu znalazło się miejsce dla kilku niezłych momentów (masakra kangurów, gościnna starsza para).
Mam nadzieję, że Mclean postanowi jeszcze kiedyś wrócić do postaci Micka Taylora. Bo ten australijski ksenofob jeszcze nie pokazał wszystkiego, na co go stać.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz