Thanks for Sharing (2012)
Jeśli czegoś nauczyło mnie "Między nami seksoholikami", to tego, że spotkania anonimowych nałogowców niczego nie leczą. Chodzenie na mitingi, kolejne żetony trzeźwości stają się społecznie akceptowaną formą obsesji. Zachowanie postrzegane jako chorobliwe zastąpione zostaje zachowaniem, które nie ma tego stygmatu. I na tym ma polegać tworzenie klimatu dobrego samopoczucia. A fakt, że obsesja pozostaje, tyle że przyjmuje inny kształt? To nie ma żadnego znaczenia. Choć nie, owszem ma znaczenie, ale jest po prostu kolejnym akceptowanym faktem. Bo przecież nałogowcem jest się całe życie, nawet jeśli jego większą część spędzi się w trzeźwości. Ta defetystyczna mantra stanowi jądro tożsamości każdego alkoholika, narkomana czy seksoholika. Nie można zmienić siebie. Za to można zmienić zachowanie.
Widziałem sporo filmów o nałogowcach i w większości z nich ów defetyzm procesu wychodzenia z uzależnienia (czy też, bardziej precyzyjnie, utrzymywania trzeźwości) jakoś mi nie przeszkadzał. Tu jednak mnie raził. Być może dlatego, że właśnie na tych obsesjach związanych z koniecznością powstrzymywania swoich popędów skupiają się twórcy, kiedy chcą dodać filmowi trochę humoru. Jak dla mnie próby te są niestety nieudane, a większość scen "zabawnych" wcale mnie nie śmieszyło. O wiele bardziej podobały mi się sceny dramatyczne, jak choćby kłótnia Danny'ego z ojcem. W takich momentach "Między nami seksoholikami" naprawdę wciągało mnie i żałowałem, że twórcy poszli w stronę typowego ekscentryczno-słodko-gorzkiego kina niezależnego.
Ocena: 6
Ps. Pink okazała się całkiem niezłą aktorką.
Widziałem sporo filmów o nałogowcach i w większości z nich ów defetyzm procesu wychodzenia z uzależnienia (czy też, bardziej precyzyjnie, utrzymywania trzeźwości) jakoś mi nie przeszkadzał. Tu jednak mnie raził. Być może dlatego, że właśnie na tych obsesjach związanych z koniecznością powstrzymywania swoich popędów skupiają się twórcy, kiedy chcą dodać filmowi trochę humoru. Jak dla mnie próby te są niestety nieudane, a większość scen "zabawnych" wcale mnie nie śmieszyło. O wiele bardziej podobały mi się sceny dramatyczne, jak choćby kłótnia Danny'ego z ojcem. W takich momentach "Między nami seksoholikami" naprawdę wciągało mnie i żałowałem, że twórcy poszli w stronę typowego ekscentryczno-słodko-gorzkiego kina niezależnego.
Ocena: 6
Ps. Pink okazała się całkiem niezłą aktorką.
Komentarze
Prześlij komentarz