Ξενία (2014)
Ponoć nie liczy się cel tylko droga. Może w życiu jest to prawda, ale w kinie już nie zawsze. Najlepszym tego przykładem jest "Xenia".
Film Panosa H. Koutrasa to opowieść rozpięta między baśnią, mitologią, a kiczem. Jest to historia Odyseusza i jego młodszego brata, którzy wyruszają w podróż o dość niejasnym celu. Niby Odyseusz ma wziąć udział w przesłuchaniu do muzycznego reality show. Niby też bracia chcą odnaleźć ojca, którego praktycznie nie pamiętają. I choć oba cele zostaną zrealizowane, to zarazem film tak wygląda, że nie ma to większego znaczenia jak i sensu.
Jednocześnie reżyser nie prowadzi swojej historii tak, by sama podróż zyskała na wartości. Chyba że jest nią komentarz dotyczący konfliktów etnicznych we współczesnej Grecji. Czy też upadku marzeń, które symbolizuje ruina hotelu z zakończonego fiaskiem programu Xenia. Jeśli tak, to są to zbyt grubymi nićmi szyte odniesienia, by zrobiły na mnie większe wrażenie.
Zamiast tego zostaję z drobiazgami, jak fajnie prezentujący się na ekranie Nikos Gelia czy też gigantyczny królik. I oczywiście wszechobecny klimat rodem z wczesnego Almodovara. Nie jest tego zbyt dużo, więc film raczej nie zagrzeje miejsca w moich wspomnieniach.
Ocena: 5
Film Panosa H. Koutrasa to opowieść rozpięta między baśnią, mitologią, a kiczem. Jest to historia Odyseusza i jego młodszego brata, którzy wyruszają w podróż o dość niejasnym celu. Niby Odyseusz ma wziąć udział w przesłuchaniu do muzycznego reality show. Niby też bracia chcą odnaleźć ojca, którego praktycznie nie pamiętają. I choć oba cele zostaną zrealizowane, to zarazem film tak wygląda, że nie ma to większego znaczenia jak i sensu.
Jednocześnie reżyser nie prowadzi swojej historii tak, by sama podróż zyskała na wartości. Chyba że jest nią komentarz dotyczący konfliktów etnicznych we współczesnej Grecji. Czy też upadku marzeń, które symbolizuje ruina hotelu z zakończonego fiaskiem programu Xenia. Jeśli tak, to są to zbyt grubymi nićmi szyte odniesienia, by zrobiły na mnie większe wrażenie.
Zamiast tego zostaję z drobiazgami, jak fajnie prezentujący się na ekranie Nikos Gelia czy też gigantyczny królik. I oczywiście wszechobecny klimat rodem z wczesnego Almodovara. Nie jest tego zbyt dużo, więc film raczej nie zagrzeje miejsca w moich wspomnieniach.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz