Cinderella (2015)

Co się stało z Kennethem Branaghem. Jeśli ktoś mógł tchnąć nowego ducha w tak przebrzmiałą, wielokrotnie opowiadaną historię, to jest nim właśnie Branagh. W końcu przez lata to właśnie robił adaptując na sztuki Szekspira. Tymczasem "Kopciuszek" w jego wydaniu jest poprawną, mocno inspirowaną animacją Disneya produkcją, która ładnie wygląda, ale jest niemal kompletnie pozbawiona życia.



Jestem wielkim fanem ckliwych historii miłosnych. Uwielbiam opowieści o uczuciu łączącym ludzi wbrew okolicznościom i konwenansom. Z "Kopciuszkiem" jest więc coś bardzo, ale to bardzo źle, ponieważ w uczucie między Ellą a Księciem w ogóle nie uwierzyłem. Owszem podrasowane komputerowo oczy Richarda Maddena sprawiają, że bez problemu można w nich zatonąć. A wspaniała kreacja balowa Kopciuszka czyni z niej ideał księżniczki. Ale nie ma w tym za grosz autentyczności. Wzmacniacze wrażeń zmysłowych nie zastąpią prawdziwej chemii, a tej nie udało się uchwycić w jednej scenie, która ma wyjaśniać, jak Ella i Książę się w sobie zakochali.

Dwójka głównych bohaterów to kompletne pustaki, co może nie przeszkadzałoby tak bardzo, gdyby nie postać Macochy. Nie wiem, co wstąpiło w Branagha, że akurat tak postanowił ją pokazać, ale postać ta nie pasuje do reszty filmu. Jest zbyt skomplikowana, niejednoznaczna. W doskonałej kreacji Cate Blanchett jest raczej mocno pokiereszowaną przez los kobietą, której dobroć skwaśniała przeistaczając się w cynizm i złośliwość. Ella może i jest szlachetną istotą, ale właśnie dlatego jest nikim innym jak katem torturującym duszę Macochy. Zatruwa jej iluzję harmonii, przypominając o utraconej miłości i o tym, że nigdy nie będzie w stanie odnaleźć szczęścia u boku ojca Elli. A potem, kiedy ten zmarł, Ella swoją irytującą spolegliwością jest nieustająco ropiejącym wrzodem, żywym dowodem na to, co Macocha sama utraciła. Jest jedyną prawdziwą postacią w tym filmie, a przez to wygląda tak, jakby wycięto ją zupełnie innej opowieści i na siłę wciśnięto do głupawej bajeczki.

Na szczęście Branagh jest reżyserem doświadczonym. Skoro więc nie potrafił tchnąć życia w bajkę o Kopciuszku, to przynajmniej postarał się o to, by całość dobrze wyglądała i została bez większych problemów strawiona przez widzów. I to mu się udało. Jest w filmie kilka całkiem zabawnych tekstów ("Nie chcesz dowiedzieć się czegoś o Księciu?" "Absolutnie nie. Jeszcze mogłabym zmienić zdanie!"). No i oczywiście pięknie wygląda.

Ocena: 6

PS. Ciekaw jestem ile chleba zużyto podczas kręcenia scen z Księciem ;)

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)