Cruel & Unusual (2014)
Zawiera spoilery.
Ignorancja – pierwsza linia obrony każdego człowieka przed zaakceptowaniem tragicznych konsekwencji wydarzeń. Kiedy mamy być obarczeni winą, mówimy "nie wiedziałem(am)" i jesteśmy święcie przekonani, że to nas oczyszcza z zarzutów. Ale tak nie jest. Wręcz przeciwnie, to właśnie przez owo "nie wiedziałem" jesteśmy winni, ponieważ do większości tragicznych wydarzeń dochodzi właśnie za sprawą ignorancji, ślepoty.
Boleśnie przekonał się o tym Edgar, kiedy trafił do miejsca wiecznej kaźni. Początkowo nie potrafi w ogóle zaakceptować własnej winy. Kiedy przypomni sobie wydarzenia, które doprowadził do śmierci jego i jego żony, będzie czuł się niesprawiedliwie osądzony: przecież kochał żonę i to ona, nie on, rozpoczęła łańcuch zdarzeń, który doprowadził do ich śmierci. Ale z czasem zrozumie, że jego miłość była toksyczna i samolubna, że to, co on postrzegał jako troskę, dla niej była tłamszeniem wolności, terrorem i niewolą.
Zrozumienie własnej winy oraz jej akceptacja jest pierwszym krokiem do naprawy. Ale dla większości z nas okazuje się jedynym. Kolejny krok wymaga bowiem ofiary, świadomego poświęcenia własnego "ja". Większość wybierze jednak cierpienie i czerpanie dumy z tego, że zrozumiało się swoją winę. Ofiara wymaga bowiem ekstremalności przekonań. Edgar, którego skrajna miłość zrodziła zbrodnię, paradoksalnie staje się również drogą do odkupienia.
Ale odkupienie nie oznaczania braku ponoszenia konsekwencji za swoje czyny. I to właśnie ta ostatnia idea sprawiła, że "Niezwykłe okrucieństwo" tak bardzo przypadło mi do gustu. Większość twórców na miejscu Merlina Dervisevica wybrałoby inne zakończenie historii Edgara.
"Niezwykłe okrucieństwo" to kino skromne, o którym mało kto słyszał. A szkoda, bo prostota wykonania jest jedynie ułudą, za którą kryje się niezwykle pomysłowa i inteligentna historia. Obraz Dervisevica przypomina mi "Cube" Nataliego. Surowość scenograficzna, granicząca z umownością, nie jest w stanie osłabić mocy samej fabuły. Takie kino lubię.
Ocena: 8
Ignorancja – pierwsza linia obrony każdego człowieka przed zaakceptowaniem tragicznych konsekwencji wydarzeń. Kiedy mamy być obarczeni winą, mówimy "nie wiedziałem(am)" i jesteśmy święcie przekonani, że to nas oczyszcza z zarzutów. Ale tak nie jest. Wręcz przeciwnie, to właśnie przez owo "nie wiedziałem" jesteśmy winni, ponieważ do większości tragicznych wydarzeń dochodzi właśnie za sprawą ignorancji, ślepoty.
Boleśnie przekonał się o tym Edgar, kiedy trafił do miejsca wiecznej kaźni. Początkowo nie potrafi w ogóle zaakceptować własnej winy. Kiedy przypomni sobie wydarzenia, które doprowadził do śmierci jego i jego żony, będzie czuł się niesprawiedliwie osądzony: przecież kochał żonę i to ona, nie on, rozpoczęła łańcuch zdarzeń, który doprowadził do ich śmierci. Ale z czasem zrozumie, że jego miłość była toksyczna i samolubna, że to, co on postrzegał jako troskę, dla niej była tłamszeniem wolności, terrorem i niewolą.
Zrozumienie własnej winy oraz jej akceptacja jest pierwszym krokiem do naprawy. Ale dla większości z nas okazuje się jedynym. Kolejny krok wymaga bowiem ofiary, świadomego poświęcenia własnego "ja". Większość wybierze jednak cierpienie i czerpanie dumy z tego, że zrozumiało się swoją winę. Ofiara wymaga bowiem ekstremalności przekonań. Edgar, którego skrajna miłość zrodziła zbrodnię, paradoksalnie staje się również drogą do odkupienia.
Ale odkupienie nie oznaczania braku ponoszenia konsekwencji za swoje czyny. I to właśnie ta ostatnia idea sprawiła, że "Niezwykłe okrucieństwo" tak bardzo przypadło mi do gustu. Większość twórców na miejscu Merlina Dervisevica wybrałoby inne zakończenie historii Edgara.
"Niezwykłe okrucieństwo" to kino skromne, o którym mało kto słyszał. A szkoda, bo prostota wykonania jest jedynie ułudą, za którą kryje się niezwykle pomysłowa i inteligentna historia. Obraz Dervisevica przypomina mi "Cube" Nataliego. Surowość scenograficzna, granicząca z umownością, nie jest w stanie osłabić mocy samej fabuły. Takie kino lubię.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz