Amnesia (2015)
Barbet Schroeder powrócił do kina po dłuższej nieobecność. Chyba jednak lepiej dla wszystkich byłoby, gdyby tego nie czynił. "Amnezja" okazała się bowiem filmem mocno przeciętnym. Owszem, mogła być interesującym obrazem, ale tylko wtedy, gdyby zrobiono z niej trzy oddzielne historie.
Brak spójności fabularnej jest podstawowym problemem "Amnezji". Nie jestem w stanie dociec, co chciał reżyser mi powiedzieć. Jest tu bowiem opowieść o pamięci historycznej Niemców i szerzej, o strategiach działania w obliczu niemożliwego do ogarnięcia okrucieństwa. Jest pseudoromantyczna opowieść o relacji pomiędzy dojrzałą kobietą a młodym chłopakiem. Jest w końcu obraz ukazujący proces przekształcania się Ibizy z sennej wysepki w mekkę fanów EDM. To bogactwo wątków w sprawnych rękach mogło przekształcić się w kunsztowną mozaikę splatających się opowieści, które stają się elementem większej całości. Ale Schroeder nie potrafi nimi żonglować, więc wszystko rozpada się na niekompatybilne części.
Na szczęście "Amnezja" nie jest filmem kompletnie straconym. Po prostu lepiej się ją ogląda, jeśli człowiek nie stara się pamiętać, o co tu ma chodzić. Poszczególne sceny, same w sobie nie są takie najgorsze. Choć muszę powiedzieć, że miałem spory problem z zaakceptowaniem wyglądu Maxa Riemelta. Zdecydowanie wolę go w "Sense8".
Ocena: 5
Brak spójności fabularnej jest podstawowym problemem "Amnezji". Nie jestem w stanie dociec, co chciał reżyser mi powiedzieć. Jest tu bowiem opowieść o pamięci historycznej Niemców i szerzej, o strategiach działania w obliczu niemożliwego do ogarnięcia okrucieństwa. Jest pseudoromantyczna opowieść o relacji pomiędzy dojrzałą kobietą a młodym chłopakiem. Jest w końcu obraz ukazujący proces przekształcania się Ibizy z sennej wysepki w mekkę fanów EDM. To bogactwo wątków w sprawnych rękach mogło przekształcić się w kunsztowną mozaikę splatających się opowieści, które stają się elementem większej całości. Ale Schroeder nie potrafi nimi żonglować, więc wszystko rozpada się na niekompatybilne części.
Na szczęście "Amnezja" nie jest filmem kompletnie straconym. Po prostu lepiej się ją ogląda, jeśli człowiek nie stara się pamiętać, o co tu ma chodzić. Poszczególne sceny, same w sobie nie są takie najgorsze. Choć muszę powiedzieć, że miałem spory problem z zaakceptowaniem wyglądu Maxa Riemelta. Zdecydowanie wolę go w "Sense8".
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz