El apóstata (2015)
Jeśli nie masz pomysłu na siebie i swoje życie, to się buntuj. Bunt pozwala przynajmniej określić to, kim nie chcesz być. A skoro nie wiesz, kim chcesz być, owo "nie" staje się kluczowe do zdefiniowania samego siebie.
Taką filozofię życiową najwyraźniej wyznaje Gonzalo Tamayo. Jest wiecznym studentem marzącym o związku ze swoją kuzynką. W jego życiu niewiele się dzieje. Najwięcej atrakcji zapewnia mu syn sąsiadki, któremu udziela korepetycji. Pustkę wypełnia buntując się wobec autorytetu, wobec źródła jego wychowania, którym w Hiszpanii był do niedawna kościół katolicki. I stąd właśnie pojawia się u niego pomysł apostazji. Kiedy jednak słucha się jego deklaracji, przemów, uzasadnień, szybko daje się zauważyć fakt braku rzeczywistych podstaw dla jego potrzeby wykreślenia się z listy członków Kościoła. Jego tezy brzmią naiwnie, a powodu są po prostu głupie i wynikają nie tyle z braku wiary ile z chęci wyrażenia swojego sprzeciwu wobec organizacji kościelnej.
Niestety powyższy temat został przez reżysera dość pobieżnie potraktowany. Zamiast tego woli on bawić się w zacieranie granic między rzeczywistymi wydarzeniami a majakami i snami. I choć fajnie mu to wychodzi, to nie zmienia to faktu, że "Apostata" jest po prostu efekciarską, tanią opowieścią.
Ocena: 5
Taką filozofię życiową najwyraźniej wyznaje Gonzalo Tamayo. Jest wiecznym studentem marzącym o związku ze swoją kuzynką. W jego życiu niewiele się dzieje. Najwięcej atrakcji zapewnia mu syn sąsiadki, któremu udziela korepetycji. Pustkę wypełnia buntując się wobec autorytetu, wobec źródła jego wychowania, którym w Hiszpanii był do niedawna kościół katolicki. I stąd właśnie pojawia się u niego pomysł apostazji. Kiedy jednak słucha się jego deklaracji, przemów, uzasadnień, szybko daje się zauważyć fakt braku rzeczywistych podstaw dla jego potrzeby wykreślenia się z listy członków Kościoła. Jego tezy brzmią naiwnie, a powodu są po prostu głupie i wynikają nie tyle z braku wiary ile z chęci wyrażenia swojego sprzeciwu wobec organizacji kościelnej.
Niestety powyższy temat został przez reżysera dość pobieżnie potraktowany. Zamiast tego woli on bawić się w zacieranie granic między rzeczywistymi wydarzeniami a majakami i snami. I choć fajnie mu to wychodzi, to nie zmienia to faktu, że "Apostata" jest po prostu efekciarską, tanią opowieścią.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz