Kapgang (2014)
"Szybkim krokiem" to opowieść o przekraczaniu progu dorosłości podana w bardzo skondensowany sposób. Młody Martin w ciągu kilku dni doświadczy śmierci, rozczarowania ojcem, chaosu impulsów erotycznych i uczuciowych. Jest tego tyle, że spokojnie wystarczyłoby na 1000 odcinków telenoweli, ale w filmie Nielsa Ardena Opleva wypada to zaskakująco dobrze, bez przytłaczania nieprawdopodobieństwami i ckliwością. Tylko Skandynawowie mają umiejętność równie sprawnego łączenia bólu, radości, wzruszeń i emocjonalnej niejednoznaczności.
Przede wszystkim jednak Oplev (za Mortenem Kirkskovem, którego książka posłużyła za podstawę scenariusza) w genialny sposób wprowadza absurd, który staje się czymś niemal normalnym. Mamy przecież "biednego" pedofila, który prowadzi nieoficjalne lekcje z wychowania seksualnego dla młodych chłopców. Jest "biedny", ponieważ w stworzonych przez niego warunkach jest stawia się w pozycji ofiary egoistycznych, gwałtownych i jeszcze nieuformowanych pragnień dzieciaków u progu dorosłości. Mamy ojca Martina, który w rzeczowy sposób informuje swoich synów, że choć wciąż kocha zmarłą żonę (a matkę chłopców), to ma swoje potrzeby, więc płaci pewnej kobiecie za seksualne usługi. I jest w końcu sam Martin, który nie tylko musi radzić sobie z żałobą ale i z bardzo skomplikowanym życiem seksualno-uczuciowym, jako że nie potrafi zdecydować, czy bardziej pociąga go Kristine (dziewczyna z klasy) czy Kim (jego najlepszy przyjaciel).
Oplev świetnie równoważy wszystkie wątki. Tworzy z tego barwną i do tego emocjonalnie sugestywną opowieść. Dobrze też dobrał obsadę. Młody Villads Bøye wiarygodnie odegrał zarówno pierwsze otępienie na wieść o śmierci matki, jak i późniejsze kompletne załamanie. Poradził sobie również z ukazaniem ambiwalencji emocjonalnej. Dzięki temu film nie wydaje się sztuczny, choć przy takim nagromadzeniu problemów, było o to bardzo łatwo.
Ocena: 7
Przede wszystkim jednak Oplev (za Mortenem Kirkskovem, którego książka posłużyła za podstawę scenariusza) w genialny sposób wprowadza absurd, który staje się czymś niemal normalnym. Mamy przecież "biednego" pedofila, który prowadzi nieoficjalne lekcje z wychowania seksualnego dla młodych chłopców. Jest "biedny", ponieważ w stworzonych przez niego warunkach jest stawia się w pozycji ofiary egoistycznych, gwałtownych i jeszcze nieuformowanych pragnień dzieciaków u progu dorosłości. Mamy ojca Martina, który w rzeczowy sposób informuje swoich synów, że choć wciąż kocha zmarłą żonę (a matkę chłopców), to ma swoje potrzeby, więc płaci pewnej kobiecie za seksualne usługi. I jest w końcu sam Martin, który nie tylko musi radzić sobie z żałobą ale i z bardzo skomplikowanym życiem seksualno-uczuciowym, jako że nie potrafi zdecydować, czy bardziej pociąga go Kristine (dziewczyna z klasy) czy Kim (jego najlepszy przyjaciel).
Oplev świetnie równoważy wszystkie wątki. Tworzy z tego barwną i do tego emocjonalnie sugestywną opowieść. Dobrze też dobrał obsadę. Młody Villads Bøye wiarygodnie odegrał zarówno pierwsze otępienie na wieść o śmierci matki, jak i późniejsze kompletne załamanie. Poradził sobie również z ukazaniem ambiwalencji emocjonalnej. Dzięki temu film nie wydaje się sztuczny, choć przy takim nagromadzeniu problemów, było o to bardzo łatwo.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz